Sebastian pił wystygłą kawę.

gdzie w wiklinowym fotelu siedział Plato Rabedeneira z głową owiniętą bandażem. Wciąż był blady i osłabiony, ale wyglądał znacznie lepiej. Na jego widok twarz Lucy rozjaśniła się. – Nie wiedziałam, że już wyszedłeś ze szpitala. Kiedy cię wypuścili? – Wywalczyłem to sobie dziś po południu. Nie było łatwo, ale nienawidzę szpitali. – Jak się tu dostałeś? – Znam pewnego detektywa z FBI. – To FBI też tu jest? – zdumiała się Lucy. – Lucy, wszyscy tu są. – Niech już wracają do domu. Chcę odzyskać moje życie. Plato zatrzymał na niej spojrzenie swych ciemnych, mądrych oczu. – Naprawdę tego chcesz? Wiedziała, że chodzi mu o Sebastiana. – Nie mogę stąd wyjechać – powiedziała cicho. – Tu jest mój dom. Plato potrząsnął głową. – Lucy, Lucy. W życiu Sebastiana tylko dwie rzeczy się liczą. http://www.eginekologwarszawa.net.pl/media/ A może właśnie w tej chwili obserwował ją spomiędzy drzew? Przeszył ją dreszcz. Ale przecież Darren nie mógł wiedzieć o jej obsesji na punkcie Lucy. Gdyby wiedział, już by nie żyła. – Rób swoje, a ja będę robił swoje – powiedział jej. – Nie uznaję niedoróbek. Jeśli coś zawalisz, rozliczę się z tobą. Miała szczery zamiar zostawić Lucy w spokoju, ale nie była w stanie opanować pokusy. Nie miała pojęcia, dlaczego tak się dzieje. Przecież nie brakowało jej ani siły woli, ani wewnętrznej dyscypliny. Opadła na krzesło. To była wina Lucy, że Barbara w ogóle się tutaj znalazła. Gdyby została w Waszyngtonie, gdzie było jej miejsce, Jack nie musiałby wysyłać swej sekretarki do Vermontu

- Skoro mężczyzna ma swój zamek, kobieta potrzebuje chociaż jednego pokoju - powiedziała, obserwując Sina ponad brzegiem filiżanki. Uniósł brew. - Odnoszę wrażenie, że się ze mną spierasz, ale nie wiem, o co. Sprawdź 10 - O co chodzi, do licha? Sinclair siedział w karocy naprzeciwko żony i usiłował zapanować nad zniecierpliwieniem. - O nic. Dowiedziałeś się czegoś ciekawego od lorda Kingsfelda? - Tak. Mam nadzieję. A teraz mi powiedz, co cię tak zdenerwowało. Victoria roześmiała się, ale nie zdołała ukryć irytacji. - Twój przyjaciel zjawił się w nieodpowiednim momencie. - Nie martw się, wynagrodzę ci to. - Nachylił się,