- Ależ ty się cała trzęsiesz!

znał miłości, ale teraz wiedział już, czym ona jest. Wszystko przepadło. Były to chyba najkrótsze zaręczyny na świecie. Lękał się samej myśli o powrocie do domu. Wśród łoskotu młotów i zgrzytu pił wszyscy uczestnicy przyjęcia podziwiali przeobrażenia, któremu cała armia cieśli i innych rzemieślników poddawała morski pawilon regenta. Wcześniej złożyli wyrazy uszanowania jego królewskiej wysokości i zostali życzliwie przyjęci. Korpulentny regent, który za młodu wiódł hulaszcze życie, miał wyraźną słabość do przystojnych, młodych nicponi, wciąż jeszcze hołdujących namiętnej donżuanerii. Sam musiał jej poniechać z biegiem lat. Audiencja u przyszłego króla trwała jednak krótko. Regent, znudzony uciążliwymi sprawami państwowymi, poprosił, by obeszli dokoła pawilon i podziwiali zdumiewające mistrzostwo jego słynnego architekta, zrobili więc, jak sobie życzył. Alec, któremu rondo cylindra osłaniało oczy przed słonecznym blaskiem, krążył wokół pawilonu wraz z przyjaciółmi. Trzymał się nieco na uboczu, był roztargniony i ledwo coś bąkał w odpowiedzi na okrzyki zachwytu, które wzbudziła osobliwa konstrukcja. A była to naprawdę zdumiewająca budowla. Neoklasyczny dwór Henry'ego Hollanda przeobrażał się stopniowo w egzotyczny, orientalny pałac. Majestatyczny rzymski portyk pozostawiono co prawda bez zmian, lecz po obu bokach towarzyszyły mu teraz zadziwiające minarety. Nawet Alec, z całą swoją wyobraźnią, nie mógł rozstrzygnąć, czy to, co regent buduje, okaże się w sumie zachwycające, czy też monstrualne. http://www.edomkidrewniane.com.pl już gotów oddać się prawdziwej miłości, a księcia jak nie ma, tak nie ma. Wydął zawiedziony wargi, spoglądając na efekt, jaki uzyskał po zastosowaniu kosmetyku. Podkreślone oczy dodawały jego wyglądowi nutki pikanterii. Dzisiaj musi odnaleźć księcia! Po prostu musi! Posmarował sobie jeszcze usta błyszczykiem, nakładając na dłoń różnego rodzaju bransoletki. Spojrzał ponownie na swoje odbicie. Czegoś brakowało… Tylko czego? Sięgnął po czarną apaszkę i zawiązał ją sobie na szyi. Uśmiechnął się szeroko. Tego właśnie brakowało! - Mamo, wychodzę! – krzyknął, będąc już w przedpokoju. - Idziesz z Karolem? – odkrzyknęła kobieta z kuchni. – Tylko nie wracaj tak późno! - Dobrze. – Zaczął wiązać swoje różowe trampki do kostki. Wstał szybko z kucek, wybiegł na klatkę i podchodząc do drzwi naprzeciwko jego mieszkania.

- Ależ... Michaile! - jęknęła, patrząc na niego z przerażeniem. Na jej policzku pojawił się czerwony ślad. - Wynoś się stąd - warknął - i sprowadź mi Aleca Knighta! A więc on żył! - Ma tutaj przyjechać sam. Powiedz mu, że mamy Becky i że jeśli chce ją jeszcze zobaczyć żywą, musi tu przyjechać. Zemszczę się. Nie lubię być upokarzany. - Och, lady Campion, proszę tego nie robić! - wyjąkała Becky, chociaż wiedziała, że Sprawdź - Znajdź kogoś innego – warknął Adam, odchodząc. Krystian był zbyt roztrzęsiony, aby pobiec za swoim księciem, który go nie chce… Bo już ma kogoś innego… Ale książę potrzebuje księżniczki! A ten blondyn księżniczką na pewno nie był! - Ja się nie poddam – wymruczał Krystian, leżąc na swoim łóżku i zawzięcie ssąc lizaka. Tuż obok niego siedział Karol, który spoglądał na przyjaciela ze smutkiem. Tak bardzo chciałby, aby blondyn wreszcie go zauważył… Ale przecież jest brzydki, takie marzenia są bezsensowne. Krystian to chodzący ideał… Przynajmniej w oczach Karola nim był. Zawsze go podziwiał, jego miękkie ruchy, cudowne, szczere uśmiechy i ten radosny głos. – Mówię ci, nie oddam mojego księcia – wysunął lizaka z ust, przyglądając się czerwonej kuleczce, po czym ją liznął. Karol aż musiał odwrócić wzrok. Wiedział, że blondyn nie robił tego specjalnie, ale wyobraźnia działała i podsuwała niezbyt