do domu.

nią inaczej, z napięciem. Gdy wyciągnął rękę i dotknął jej twarzy, myślała, że zaraz zemdleje. Zabrakło jej słów, a całe ciało paliło. Na szczęście opamiętała się w porę. To nie dla niej. - Amy? Głos Jeremiaha wytrącił ją z zamyślenia. Podniosła głowę. Chłopiec patrzył na nią z niepokojem. - Nic ci nie jest? - zapytał. Uśmiechnęła się i pokręciła głową. - A co robisz? Nie powie mu przecież, że snuje marzenia na temat jego wujka. - Oglądałam zdjęcia pięknych pań. Chłopczyk podszedł bliżej i pochylił się nad pismem. - Ty jesteś ładniejsza niż ona - rzekł z http://www.e-okulista.com.pl/media/ - Kamerdyner ma na imię Milo. Powiedz mu, że pojechałem do Althorpe i że zapłatę dla ciebie znajdzie w dolnej szufladzie mojego biurka. - Dobrze, milordzie. - Jeśli dotrzesz do Grafton House bez tego człowieka, znajdę cię, Gibben. Mężczyzna uśmiechnął się od ucha do ucha i schował banknot do buta. - Odstawię go na miejsce, milordzie. Najwyżej trochę poobijanego. - Byle żywego. Dorożkarz uchylił kapelusza i popędził konie. Sfatygowany pojazd ruszył ulicą z niepokojącą

się zmagać - powiedziała. - Nie uważasz? Naraz coś ją tknęło. Zerknęła na zegarek. - A co ty tu robisz o tej porze? - wypaliła. - Nie powinieneś być w laboratorium? Albo w szklarni? Powinien. Ma mnóstwo zaplanowanej pracy. Sprawdź nie brzmiało zachęcająco, ale skoro powiedziała A, to powinna teraz powiedzieć B. Wydawało się to mniej ryzykowne niż gdyby tak po prostu zawróciła samochód i pojechała do domu. Wiedziała, że jeśli to zrobi, Plato powtórzy jej relację przyjacielowi, zapewne mocno przesadzając, i w rezultacie Sebastian pojawi się w Vermoncie. Wtedy dopiero zaczną się prawdziwe kłopoty. Redwing z całą pewnością okazałby się jeszcze gorszy od policji federalnej. Droga była kręta i pylista, ale widoki okazały się warte trudów. Szerokie, otwarte krajobrazy, góry wznoszące się od stóp doliny, kręte rzeczki, stada koni i bydła na pastwiskach. Baza Redwing Associates była również najzwyklejszym ranczem. J.T. był zachwycony, natomiast Madison cierpiała w milczeniu.