jak bardzo się mylił.

- Latasz samolotami. Rozmawiasz z ludźmi. Docierasz na miejsce, kiedy krew jeszcze nie zdąży zaschnąć. - Tak bardzo ci tego brakuje? Rainie uniknęła jego spojrzenia, nie chcąc odpowiadać na pytanie. Żałowała, że nie zamówiła butelki budweisera i postanowiła zmienić temat. 21 - Co u Kimberly? - Nie wiem. Rainie uniosła brwi ze zdziwienia. - Myślałam, że ta córka cię lubi. - Rainie, odrobinę taktu. - Na twarzy Quincy'ego pojawił się grymas. - Staram się być szczera. - Kimberly potrzebuje trochę swobody. Sądzę, że wypadek siostry bardzo ją zdołował. Jest zagniewana i na razie nie potrafi sobie z tym poradzić. - Zagniewana na Amandę czy na ciebie i Bethie? - Szczerze mówiąc, nie jestem pewien. Rainie przytaknęła. - Ja zawsze chciałam mieć brata lub siostrę. Wydawało mi się, że wspaniale byłoby mieć genetycznego sprzymierzeńca na tym świecie. Kogoś, z kim można by się bawić. Kogoś, z kim można by się kłócić. Kogoś, kto miałby tę http://www.drpotato.pl/media/ ze zdziwienia i pociągnął za spust, ale z powodu nagłego ruchu stracił równowagę. Kula utkwiła nisko w gipsowej ścianie. Quincy skoczył w lewo. Podniósł pistolet, ale Andrews i Kimberly byli zbyt mocno spleceni, żeby ryzykować strzał. Nie mógł strzelić! - Kimberly! - krzyknął, nie wiedząc dlaczego. - Tato! - Hej, Andrews! - zawołała Rainie. - Spójrz tutaj! Andrews odwrócił się gwałtownie. Kimberly wyrwała się i rzuciła się na podłogę w chwili, kiedy Rainie odbezpieczyła swojego glocka. - Nie! - Zawył Andrews. Wycelował w nią... Tymczasem Quincy wycelował bardzo spokojnie i strzelił mu w pierś. Andrews upadł na podłogę. Więcej się nie poruszył. 251

bardzo potrzebował. A jednak im ona była milsza, tym on czuł się gorzej. Dzisiaj zrozumiał, że musi powiedzieć jej prawdę. Po prostu wszystko otwarcie wyjawić. I zobaczyć, co Abigail zrobi. Ale rano żona zaproponowała, żeby pojechali na plażę, odpoczęli trochę. Od czasu strzelaniny był bardzo zapracowany. Tylu ludzi potrzebowało pomocy i tyle wątpliwości nie pozwalało mu zmrużyć oka. Miną miesiące, zanim upora się z konsekwencjami tej tragedii. Sprawdź potrwa rozgryzienie wszystkiego, a całe miesiące spisanie całości na papierze. Najlepiej prześledzić napad od samego początku, zamiast odgadywać źródła skażenia później, tak jak ona musiała to robić. Rainie poszła na palcach wzdłuż taśmy, weszła do holu, gdzie na czer¬ wonawobrązowym dywaniku były mokre plamy, a na ścianach znajdowały się liczne krwawe odciski dłoni. Biegły one na całej niewielkiej długości tego ciasnego pomieszczenia, zupełnie jak w krwawej wersji malowania gąbką. Jezu! - pomyślała znów Rainie. - Myślimy, że zrobił to już po jej śmierci - powiedziała Rodman. - On nie mógł zostawić tych odcisków. Są za małe. - To nie są jego odciski. - Quincy widział to wszystko? - spytała nagle Rainie. - Wiele razy. Na własną prośbę.