Nawet jego usta wyglądały teraz inaczej.

barwnikami. Georgie zaklaskał w dłonie z radości. – Dobra, J.T., idziemy! Po chwili Madison pojawiła się na ścieżce prowadzącej znad strumienia i znikła za stodołą, nieświadoma, że znalazła się w tarapatach. Lucy porzuciła pielenie, wzięła trzy głębokie oddechy i ruszyła na konfrontację z córką. Było ciepłe, piękne popołudnie. Trawa pod jej stopami uginała się miękko. Przystanęła na chwilę, próbując pohamować złość i skupić się na bodźcach odbieranych przez zmysły. Madison była w dobrym nastroju. – Cześć, mamo. Zostały mi jeszcze tylko dwa czółna. – Gdzie byłaś? – Skończyłam kajaki i zrobiłam sobie przerwę. Poszłam nad wodospad. Nie musisz się martwić, nie podchodziłam za blisko. – Madison, dałam ci pracę, a ty jej nie wykonałaś. – Lucy wzięła jeszcze jeden głęboki oddech, starając się zachowywać stanowczo i rozsądnie. – Jeśli chciałaś pójść na spacer, powinnaś mi o tym powiedzieć. http://www.domydrewniane.edu.pl/media/ mnie naprawdę. Na szczęście żaden nerw nie został uszkodzony. Wiesz, że ta wariatka uważała się za znakomitego strzelca? – Pani Allen miała o sobie bardzo dobre mniemanie. – Działała zgodnie z własną logiką. Sebastian przykucnął obok psa i podrapał go po brzuchu, wdychając chłodne, suche powietrze. Kochał to miejsce, ale duszą był gdzie indziej. – Gdyby Lucy nie trafiła Mowery’ego w tyłek, to ja bym go zabił. – Gdybyś nie miał innego wyjścia. Jesteś przecież profesjonalistą. To była osobista sprawa, ale nie straciłeś zimnej krwi. Twój jedyny błąd polegał na tym, że przed laty pozwoliłeś, by Mowery przypisał sobie zasługę za osłabienie tej próby zamachu.

- Ale... - Jest pani bardzo popularna i darzona sympatią w towarzystwie. Raptem sobie uświadomił, że małżeństwo z panną Fontaine przyniesie mu liczne korzyści. Nie tylko pozwoli mu wkupić się na powrót w łaski wyższych sfer, Sprawdź - Więc jesteś prostakiem? - Najwyraźniej. Już raz cię skompromitowałem. W ogrodzie lady Franton. - A potem zaproponowałeś małżeństwo, ratując moją reputację. - I swoją własną. Chciała go dźgnąć drugi raz, ale złapał jej rękę. - Używaj raczej słownych argumentów, jeśli łaska. - Aha! Nie cofnęła dłoni. Miała tak gładką skórę, że niemal zapomniał, o czym rozmawiają. - Co „aha"? - To był mój argument.