ominąć.

- Może zacznij od krwi. Matthew uniósł kubek do ust, ale ręka za mocno mu drżała i musiał go odstawić. Jego umysł wyprawiał dziwne rzeczy - podsuwał mu inne złe momenty z ubiegłego roku, kiedy czuł niesmak czy inne sensacje żołądkowe. Zdarzyło się to ładnych kilka razy. Jednak nie do porównania z tym, co działo się teraz. - Nie mam pojęcia, skąd ta krew. Nie mogę powiedzieć, że się skaleczyłem, bo to nieprawda. Nagle zmroziła go myśl, że w ogóle nie powinien rozmawiać z Izabelą, tylko od razu zadzwonić po Jacka Crockera. Ale... sama czynność wzywania prawnika natychmiast przeniosłaby ten koszmar z krainy złego snu do brutalnej rzeczywistości. Poza tym Izabeli można zaufać, on zaś nie ma nic do ukrycia. Opowiedział jej dokładnie, jak wyglądało jego przebudzenie. I że krew - jeśli to naprawdę krew - zauważył dopiero pod prysznicem. - Co właściwie powiedziała Imogen? - spytał w końcu, chociaż wcześniej wzdragał się przed tym pytaniem i nawet nie chciał znać odpowiedzi. - Nic... Naprawdę jeszcze nic. Ale... - Ale? - spytał ochrypłym szeptem. http://www.dobryproktolog.pl/media/ - Prawda jest właśnie taka. - Czemu mi tego nie powiedziała? - Może uznała, że jesteś zbyt młody, albo bała się, że zechcesz ją oceniać. Wiem, że zabrałby cię ze sobą, gdyby uważał, że pozostanie tutaj nie jest dla ciebie najlepsze. Był człowiekiem o sercu nomada, który nie potrafi pozostać długo w jednym miejscu. Zostawił cię matce, bo cię kochał. - Dlaczego nie powiedzieliście mi tego wcześniej? Jeżeli nie matka, to ty? - Czasem nie powinno się wyprzedzać słowami wydarzeń - odpowiedział mądrze władca, a potem skłonił głowę i klasnął w dłonie, oznajmiając, że spotkanie skończone. Edward wstał z wrodzoną gibkością i pożegnał się tradycyjnym pozdrowieniem. RODZIAŁ DZIEWIĄTY Rozmowa z władcą dała mu dużo do myślenia. Jednak te niespodziewane rewelacje będą musiały poczekać. Edward spojrzał na zegarek i natychmiast wydłużył krok. Obserwując Bellę stojącą przed budynkiem, spodziewał się, że zawróci, uświadomiwszy sobie brak klucza i pieniędzy. Kiedy nie wróciła, nabrał ochoty, żeby wyjść, skazując ją na długie i nieprzyjemne oczekiwanie, ale powstrzymało go od tego wrodzone poczucie odpowiedzialności. O tej porze roku temperatury w Zuranie sięgały czterdziestu stopni Celsjusza, a Bella miała jasną karnację i wyszła bez nakrycia głowy. Nie chciał, by czekając na niego, dostała udaru słonecznego. Jego dobre intencje legły w gruzach, kiedy otrzymał od władcy pilne wezwanie do pałacu. Zamierzał skrócić spotkanie do minimum, co jednak skutecznie uniemożliwiła rozmowa o ojcu. W rezultacie wracał po przeszło czterech godzinach. Czarny mercedes z kierowcą, wypolerowany na błysk, już na niego czekał. Umundurowany strażnik otworzył przed nim drzwi i Edwarda otulił chłód klimatyzowanego wnętrza. Imponująca, obsadzona palmami droga dojazdowa do pałacu była wzorowana na londyńskiej Mall, chociaż tutaj zieleń trawiastych poboczy musiał utrzymywać podziemny system nawadniający. Pomimo to tropikalne kwiaty i krzewy grały feerią barw. Bella nie miała ochoty znów opuszczać budynku bez grosza przy duszy, postanowiła więc poczekać na Edwarda w środku.

uwagi, wiedzieć, że mężczyźni patrzą na ciebie tym swoim rozmarzonym wzrokiem i że pragną cię dotknąć. Opadła na poduszki i mówiła dalej: — Są chwile, kiedy czuję w sobie wielką namiętność. Do tej pory tego nie znałam. — Więc postaraj się zwrócić te uczucia ku księciu — Sprawdź chociaż bardzo was kocham, nie mogę porządnie się wyspać, kiedy tu przesiadujecie. Flic ucałowała jej ciepły policzek. - Głowa mnie boli, Groosi. Przepraszam, że cię tak zdenerwowałam. - Wzięła kurtkę i torebkę. - Chodź, Chloe, jeśli w ogóle masz taki zamiar. - Idź, idź - poparła ją Sylwia. Dziewczynka podniosła się z ociąganiem i uściskała ostrożnie (ze względu na kroplówkę i kable od monitora) babkę. 319 - Mogę później zadzwonić? - Oczywiście. - No chodź! - Flic stała już w drzwiach.