- Masz moje słowo.

- Tobie jednak się udało. - Bo zawsze traktowałeś mnie jak siostrę - odparła, a po chwili wahania dodała: - Nie chcę być wścibska, ale Bella raczej nie jest w twoim typie... - Właśnie. Może to mnie w niej pociąga. Ale nie martw się, kochana. - Pochylił się i pocałował ją w czoło. - Przyrzekam, że nie skrzywdzę twojej dystyngowanej przyjaciółki. - A wiesz, że o ciebie też się trochę martwię? - Niepotrzebnie. - Pogładził ją po włosach. Ruszył do drzwi, ale już w progu odwrócił się i zawołał: - Powiedz Marissie, że przywiozę jej muszelki. Bella, spokojna i pogodzona z losem, czekała na niego w holu. - Mam nadzieję, że nie musiałeś opóźnić przeze mnie wyjazdu? - Ani o minutę. Poza tym mamy dużo czasu - zapewnił ją i dodał: - Obiecuję, że przejażdżka zrekompensuje ci nudę przemówień, które po niej nastąpią. Tu wszystko musi odbywać się z wielką pompą. - Nie mam nic przeciwko pompie i przemówieniom. - Całe szczęście. Przed drzwiami czekał na nich Claude, wysoki, postawny mężczyzna pełniący funkcję sekretarza. Ukłonił się z szacunkiem i powiadomił, że samochód Jego Wysokości jest gotowy, a droga do Hawru została sprawdzona i zabezpieczona przez odpowiednie służby. Samochód okazał się maleńkim sportowym kabrioletem. - Jeździsz tym? - Bella skinęła w stronę zgrabnego autka stojącego pomiędzy dwoma statecznymi limuzynami. - Wygląda jak zabawka, prawda? - Edward czule pogładził lśniącą karoserię. - Prowadzi się go rewelacyjnie. Na prostej wyciągnąłem ponad dwieście na godzinę. Próbowała wyobrazić sobie, jak pędzą wzdłuż wybrzeża, a wiatr dmucha im prosto w twarz. Wizja była tak nęcąca, że aż niebezpieczna. Dlatego czym prędzej odsunęła ją od siebie i zrobiła przestraszoną minę. - Ale dziś nie będziesz pobijał tego rekordu? Rozbawiony, otworzył przed nią drzwi. - Żadnego bicia rekordów. Obiecuję! Mało tego, specjalnie dla ciebie będę jechał jak emeryt. Bella, wsiadłszy do środka, ledwie opanowała westchnienie zachwytu. - Trochę tu mało miejsca - stęknęła, marszcząc nos. - W sam raz dla dwojga - zawołał, wskakując za kierownicę. - Mam nadzieję, że nie podróżujesz bez ochrony? - Owszem, o ile uda mi się od nich uwolnić. Bądź spokojna, mój sekretarz i ochrona pojadą z tyłu. Pokażemy im! http://www.dobryproktolog.pl odwagę. Tych dwoje było godnymi siebie przeciwnikami. Sytuacja ją przerosła. Spojrzała z wyrzutem na Aleca, a potem gwałtownie odwróciła się i wyszła. Nogi się pod nią uginały. Alec, który i tak się niepokoił, ile Becky mogła usłyszeć z wcześniejszej rozmowy, nie mógł przeboleć swojego potknięcia. Jak to się stało, że wobec Evy posłużył się prawdziwym imieniem Becky? Niebezpieczeństwo, którym groziła ta gafa, zmusiła go do niechlubnych metod. - Chyba nie robisz tego serio? - spytała. - Naprawdę chcesz się z nią ożenić? - To nieuniknione - skłamał. Był dżentelmenem, a Eva ocaliła mu kiedyś życie, pragnął więc dać baronessie ostatnią szansę, by mogła się bezpiecznie wycofać, choć w głębi duszy uważał, że zdolna jest zrozumieć jedynie brutalne metody. - Czy ona jest może przy nadziei? - spytała nagle Eva. - To by wyjaśniało, dlaczego tak zaciekle grasz w karty. - Wsparła podbródek na złożonym wachlarzu - Chciałeś się

skórki. Co za ogromna suma! Z trudem mogła uwierzyć, że właśnie wygrał pieniądze, które wystarczyłyby na roczne utrzymanie farmy. Spojrzała niespokojnie na innych graczy. Wielu już odeszło od stołu, lecz Alec najwyraźniej nie zamierzał tego zrobić. A może powinien? Po co kusić los? Była zachwycona jego sukcesem i rozumiała, że może mu się jeszcze bardziej poszczęścić, lecz zaczęła się też trochę denerwować. Gdy gracze się zmienili i rozdający raz jeszcze schował zebrane karty pod spód talii, z wahaniem Sprawdź chłodno, gdy Becky Odkaszlnęła, zmieszana. - Mam przerwać? - Nie. W porządku - zapewniła go, z trudem usiłując zachować spokój. - Mów dalej. - Chyba zacząłem dyszeć, bo przerwała igraszki i otworzyła szafę .Wypadłem z niej głową naprzód. Myślałem już, że wszystko przepadło, że jej mąż złoi mi skórę i odeśle w niesławie do Roberta, który na pewno porządnie by mi nagadał, ale nic takiego się nie stało. Uśmiechnęła się tylko, a ja się cały trząsłem. Widziała, co się ze mną dzieje, i zachęciła mnie, żebym jej dotknął. - Podle postąpiła. - Becky była wstrząśnięta do głębi. - Położyłem się na podłodze, a ona siadła na mnie i zbliżyła moje usta o, do tego miejsca... - Alec położył palec na sukni Becky. Leżała bez ruchu, wstrzymując dech. Dotyk jego ręki był ciepły, ale spojrzenie zimne, nieobecne. - Co się później stało?