parkingu, chcąc zostawić Bentza możliwie jak najdalej za sobą.

A potem, ku przerażeniu Hayesa, wybiegła z domu. Bentz przechadzał się wzdłuż ogrodzenia i rozmawiał przez telefon: – Wydaje mi się, że nazywała się Judd, Yolanda Judd – mówił właśnie do Montoi, gdy Yolanda we własnej osobie wybiegła boso z domu i zbliżała się do niego. – Dzieciobójca! – krzyczała. – Czego tu chcesz? Hayes, Martinez i potężny mężczyzna, pewnie jej mąż, biegli tuż za nią. – Oddzwonię – rzucił Montoi i się rozłączył. – Dlaczego nie dasz nam spokoju? Nie wystarczy ci, że zabiłeś mojego brata i zniszczyłeś życie matce? – krzyczała. Bentz odwrócił się w jej stronę. Splunęła mu prosto w twarz. Bentz zacisnął pięści. Szalona dziwka! Z trudem opanował wściekłość. – Spokój! – wrzasnął Hayes. Dał Bentzowi znak, że ma wracać do samochodu. Miał nadzieję, że uda mu się rozładować sytuację. – Pani Salazar, chcieliśmy zadać pani kilka pytań na temat pani samochodu – zwrócił się do Yolandy. – Więc dlaczego on tu jest? – Wskazała palcem Bentza, który ścierał sobie plwocinę z twarzy. Na pewno nie po to, żeby znosić twoje obelgi, pomyślał Bentz. – Czy wie pani, gdzie jest teraz jej samochód? – Hayes stanął między Bentzem a Yolandą. http://www.dobre-budownictwo.com.pl/media/ Wiadomość od Laney! W końcu. To był MMS – na wyświetlaczu pojawiło się niewyraźne zdjęcie siostry. Laney miała oczy rozszerzone strachem i czerwony knebel w ustach. Wydawała się śmiertelnie przerażona! Co? – O Boże – szepnęła Lucy. Serce waliło jej jak oszalałe, strach paraliżował. Więc to tak? A potem zaskoczyła. To koszmarne zdjęcie to kawał. – Idiotka – mruknęła Lucy pod nosem. Chociaż musiała przyznać, że przerażenie na twarzy siostry wyglądało bardzo autentycznie. No pewnie. W końcu Laney studiowała aktorstwo. Ba, dostała nawet stypendium! I już występowała w kilku reklamach! Laney umiała odgrywać różne emocje, a

tego nosi okulary ze szkłami jak denka od butelek. Kiepski z niego świadek. Sąsiedzi Lucille niczego nie widzieli ani nie słyszeli, ale ślady na ganku jej mieszkanki mogą sugerować porwanie. Jedno wiedzieli na pewno – tej nocy dziewczyny wysyłały sobie SMSy. Mniej więcej wtedy, gdy Phillip Ames twierdził, że widział mężczyznę idącego za Lucille, napisała wiadomość do siostry. Oba telefony były na miejscu zbrodni łącznie z wiadomościami, Sprawdź bielały zęby. – To nie O1ivia – powiedział, przełykając falę żółci. Był pewien. Poczuł ulgę i wyrzuty sumienia. Dzięki Bogu, O1ivia nie cierpiała tak, jak ta biedaczka. – To Petrocelli – orzekł Hayes. – Sherry Petrocelli z naszego posterunku. O Jezu, tego się nie spodziewałem. – Był wstrząśnięty, z trudem skinął na sanitariusza, by zakrył ciało. – Wiedziałem, że znaleźli jej dokumenty, ale nie chciałem w to uwierzyć. – Otarł pot z czoła wierzchem dłoni. – Trzeba zawiadomić jej męża. Chyba ja to zrobię. – Pojadę z tobą – zaproponowała Martinez. Lękliwie spojrzała na ciało na wózku. – Co za koszmar. Mam tylko nadzieję, że już nie żyła, kiedy ten świr podpalał samochód. – Oby. – Hayes skinął głową. Po raz ostatni spojrzał na wózek. – Chodźmy stąd. Zawiozę cię do wypożyczalni, jeśli jeszcze jest otwarta, a potem przekażemy Jerry’emu Petrocelli złe wieści. – Westchnął. – Boże, jak ja tego nienawidzę.