i podczas ostatniego boomu zarobił krocie. Mieszka z żoną w wiktoriańskim domu w Lake

- Tak. Chociaż później nabrało to sensu, kiedy już zastanowiliśmy się nad dawnymi wydarzeniami. Zdarzały się noce, kiedy po zakończeniu pracy siedziała przy barze i bywało, że przed wyjściem do domu wypijała osiem drinków. Nawet jeśli wyglądała normalnie, jak mogła się czuć? Nie była większa niż ja, a przecież alkohol tak łatwo nie wyparowuje z krwi. - Tamtego wieczoru mogła więc przemycać drinki, a wy tego nie zauważyliście? - Tak - przytaknęła zdecydowanie Mary. - Mogło tak być. - A co z tym tajemniczym mężczyzną? - Z którym tajemniczym mężczyzną? - zamrugała Mary. - Na pogrzebie zasugerowałaś Quincy'emu, że Mary się z kimś spotykała. Nowa miłość jej życia. - Nic takiego nie mówiłam. - Nie? - Nie. Nie wiem, skąd przyszło to panu Quincy'emu do głowy. Nie pamiętam, żebym mówiła coś takiego. Po co miałabym to mówić? - powiedziała śpiesznie. Rainie przechyliła głowę i uważnie popatrzyła na Mary. - Może Quincy źle cię zrozumiał. - Możliwe - przytaknęła nerwowo. - Byliśmy na pogrzebie. On nie był w dobrej formie. Nikt nie był... - Pierwszy raz słowa utknęły jej w gardle .- http://www.dobrabudowa.org.pl/media/ Rainie wyszła z garderoby. Widział, że w swoim własnym domu czuje się szczęśliwa. Nawet ruszała się inaczej, bardziej swobodnie i energicznie. Biały podkoszulek zmieniła na rozpinaną bluzkę. Kiedy szła do kuchni, przyglądał się miękkim ruchom jej łagodnie zaokrąglonych bioder. Pomyślał, że jest naprawdę piękna. A kiedy przyłapał się na tej myśli, sam się zdumiał. Rainie nie była szczególnie ładna, atrakcyjna ani seksowna. Była po prostu piękna. Piękna w tych swoich dżinsach i białym podkoszulku. Piękna bo... Przypomniał sobie, jak na miejscu zbrodni w Filadelfii mijała ludzi z dochodzeniówki, bo wiedziała, że on jej potrzebuje. Jak postawiła się kolegom z FBI, mimo że czuła się obco i niezręcznie. I wciąż stała po jego stronie, chociaż całe jego życie rozlatywało się na kawałki, więc o wiele łatwiej byłoby po prostu sobie odpuścić. Kiedyś powiedziała mu, że nie ma pojęcia o relacjach między ludźmi, o lojalności

powoli zapadał zmierzch. Dzień pierwszy, czwartek. Dzień pierwszy bez matki. Chwyciła się mocno krawędzi starego krzesła, jakby dzięki temu ten dzień miał się nie skończyć. Ale po dniu pierwszym nadejdzie drugi, trzeci i czwarty, a potem pierwszy miesiąc, drugi i trzeci, a później pierwszy rok... Łzy popłynęły jej po policzkach. Przyszła tu z zamiarem profesjonalnego postępowania. Powinna powiedzieć, Sprawdź dorosłych, zamkną go na zawsze. Nikogo nie obchodzi, że ma dopiero trzynaście lat. – Ale skoro ma trzynaście lat, nie podlega automatycznie sądowi dla dorosłych. Jego przypadek będzie inaczej rozpatrywany. I dzięki Bogu, bo zawiera elementy warte zastanowienia. Sandy wbiła w Quincy’ego pełne nadziei spojrzenie, a on zaczął wyliczać na palcach. – Po pierwsze, mamy dowody, że ktoś jeszcze był zamieszany w zbrodnię. Jeśli wskażemy tę osobę, może uda się udowodnić, że Danny padł ofiarą manipulacji lub gróźb. Sandy pokiwała lekko głową. – Po drugie, musimy przyjrzeć się chłopcu. Fakt, że dręczą go myśli samobójcze, może okazać się korzystny. Jeśli Danny ma wyrzuty sumienia, to znaczy, że jest dzieckiem z problemami emocjonalnymi, a nie młodocianym psychopatą. – To też może znaczyć, że przeżył wstrząs – powiedziała po chwili Sandy mocniejszym głosem. – Ktoś jeszcze tam był. Wszyscy się z tym zgadzacie. Więc może Danny przyniósł