- A ja chciałem zatańczyć z tobą następnego walca, kuzynko. Tak rzadko bywamy na tych samych przyjęciach. Nie sądziłem, że cię tu dzisiaj spotkam. Widzę jednak, że nadal jesteś maskotką Kilcairna. Wyczuła, że stojący za nią hrabia szykuje się do zadania śmiertelnego ciosu. Najwyraźniej doprowadzenie panny Beckett do omdlenia tylko zaostrzyło mu apetyt. - Chętnie z tobą zatańczę, kuzynie - powiedziała, zanim jej pracodawca zdążył otworzyć usta. - Nie wiedziałam, że chcesz utrzymywać ze mną kontakty. Virgil zaśmiał się i zerknął za siebie, by się upewnić, że nadal ma wierną publiczność. - W tym wypadku nie chodzi mi o kontakty towarzyskie. Po prostu co miesiąc staram się spełnić kilka dobrych uczynków i właśnie jednego mi brakuje. Jego kompani parsknęli śmiechem, a Alexandra oblała się łuną. Ostre słowa same cisnęły się jej na usta, pohamowała się jednak i uśmiechnęła. - Jak sobie życzysz, kuzynie. - Właśnie się nad czymś zastanawiałem, lordzie Retting - przemówił Kilcairn. - Proszę, nie - szepnęła. Szeroki uśmiech zniknął z twarzy Virgila. - Nad czym, Kilcairn? Poczuła, że hrabia się waha. - Niestety, nie mogę powiedzieć. Panna Gallant nakłoniła mnie, żebym był uprzejmy. - Jeśli to wszystko, do czego pana nakłania... http://www.dobra-ortopedia.net.pl Po tych słowach pani Delacroix poprosiła o ciasto i gorącą czekoladę dla uspokojenia nerwów i wróciła na górę. Alexandra najchętniej napiłaby się brandy. Hrabia nie wrócił o zapowiedzianej porze. Jeszcze przez dwie godziny po kolacji Alexandra musiała wysłuchiwać najświeższych plotek i tyrady Fiony Delacroix na temat skandalicznych paryskich mód i obyczajów. W końcu uciekła do biblioteki ze szklanką ciepłego mleka i tomem poezji Byrona. Mogła pójść do swojego pokoju, ale doskonale wiedziała, dlaczego tego nie robi. Znacznie trudniej było jej odpowiedzieć na pytanie, dlaczego czeka na lorda Kilcairna. Wolała się nad tym nie zastanawiać. W ciągu dnia wiele razy przyłapywała się na wspominaniu jego pocałunków. Śmiała propozycja już nie wydawała się taka oburzająca. Oczywiście nie zamierzała się na nią zgodzić, ale czuła się mile połechtana w swej dumie, że tak światowy mężczyzna jak Lucien Balfour jej pożąda. - Nie wiedziałem, że samotne młode damy czytują Byrona - rozległ się od drzwi cichy
- Nie ma za co, to była dla mnie przyjemność. Jego lordowska mość polecił Sally i mi, żebyśmy chodziły z panią na spacery. - To bardzo uprzejme z jego strony, ale z pewnością masz inne pilne obowiązki. - Nie, kiedy pani życzy sobie wyjść na przechadzkę. Z opowieści Rose wynikało, że lord Kilcairn tak się nie troszczył o poprzednie guwernantki. Zerknęła na Wimbole'a. Sprawdź Bezwiednie, jak się Glorii zdawało, zaczął wodzić palcami po jej udzie. Nie zwróciła mu uwagi, nie chciała, żeby przestał. - To, że byłaś z nią do końca, było dla niej bardzo ważne. Odeszła szczęśliwa i to ty dałaś jej szczęście. W głosie Santosa usłyszała podejrzanie bolesny ton. - Nie, Santos, ty byłeś jej szczęściem. Uniosła się i dotknęła jego policzka, po czym położyła na nim całą dłoń. Przesunęła palcem wskazującym po silnie wystającej kości policzkowej, z pewnym zdumieniem uświadamiając sobie, jak żywe nadal są w jej pamięci wspomnienia sprzed lat. Opuściła dłoń z ociąganiem. - Miałeś rację. Nie można porównywać szesnastu dni do szesnastu lat. Dałeś jej znacznie więcej niż ja. - Byłem wściekły, kiedy to mówiłem. - Wiem - uśmiechnęła się. Jego błądzące po jej udzie palce przesunęły się wyżej. Zrobiła się wilgotna i ciepła. Zapragnęła go ponownie, mocno, aż do bólu, ale tym razem nie chodziło już tylko o seks. Pragnęła ciepła, wspólnoty i miłości. Na wpół podniecona, na wpół spłoszona, stłumiła jęk. Usiadła i sięgnęła po sukienkę. Popatrzył na nią. - Co się stało?