– Tony. – Rebecca podniosła głos. – To nie jest zwyczajny pan Bentz. To detektyw z

Trzask! Za jej plecami? W korytarzu? Przeszył ją strach. – Kim? Odwróciwszy się w ułamku sekundy, zobaczyła, że drzwi, które przed chwilą sama zamknęła, drzwi do pokoju Kim, stają otworem, a w ciemnym holu czai się postać. Ktoś, kogo jeszcze przed chwilą tam nie było. – Hej! Co ty sobie... – Słowa zamarły jej na ustach, gdy zobaczyła pas w jego dłoniach. – Boże! Zaczęła wrzeszczeć, ale napastnik błyskawicznie znalazł się przy niej. Zarzucił jej pętlę na szyję i zaciągnął mocno, odcinając dopływ powietrza, tłumiąc krzyk. O Boże! Chce ją skrzywdzić! Zgwałcić! Zabić! Zrobiło jej się niedobrze ze strachu. Szarpała się i kopała, trafiła go, usłyszała, jak syknął z bólu. I dobrze! Spróbowała jeszcze raz, ale szarpnął nią w bok i zacisnął pętlę. Jej płuca przeszył płomień bólu. To niemożliwe, pomyślała oszołomiona. Kaszlała i dyszała. Omdlenie będzie lepsze. Nie. ‘ http://www.dobra-ortopedia.edu.pl czekał na drobne od przechodniów. Nieco dalej tarocista czytał z karty, a dwudziestoparoletnia turystka chciwie chłonęła każde jego słowo. Kolejny dzień w Dzielnicy Francuskiej. Lało coraz mocniej. Bentz przeszedł przez jezdnię obok smętnej dorożki i wszedł do sklepiku. O1ivia właśnie nabijała należność na kasę: kilka koszulek, pudełeczko piasku, kamieni, miniaturowe grabki – zestaw do relaksu – miniaturowa główka aligatora i dwie staroświeckie lalki. Patrząc na makabryczny towar, Bentz doszedł do wniosku, że najwyższy czas, by żona zajęła się swoim gabinetem psychoterapeutycznym. Pora zostawić ten sklep z paskudztwami i pogadać z ludźmi, którzy mają prawdziwe problemy. – Cześć. – Zauważyła go, gdy ustępował drogi obciążonej pakunkami klientce, która szybkim krokiem szła do drzwi. – Cześć.

Duchów na zdjęciach nie widać. Halucynacje nie są rzeczywiste, toteż nie można ich utrwalić na taśmie filmowej. A więc istnieje naprawdę? Zrobiło mu się niedobrze. Kto w takim razie stał za jego domem, domem, który w ich związek wniosła Olivia? To ostatnie spotkanie nie dawało mu spokoju. Ze względu na O1ivię. Sprawdź – Ma za dużo władzy i pieniędzy, by się przejmować takim zerem jak Bentz. – Ale przecież Rick odbił mu Jennifer? – Myślisz, że go to obchodzi? – skrzywił się Bledsoe. – Alan Gray ma tyle kobiet, że Hugh Hefher zzieleniałby z zazdrości. – Więc mu nie mów – prychnął Hayes. – Gray ma duszę hazardzisty. Nie lubi przegrywać. Zresztą nikt nie lubi. – Ale tyle czekać? Ile to już... dwanaście, trzynaście lat? – Więcej. Jennifer była z Grayem, zanim wyszła za Bentza. Raczej jakieś dwadzieścia pięć, trzydzieści. – Alan Gray ma ciekawsze rzeczy do roboty niż noszenie urazy przez trzydzieści lat. Zejdź na ziemię, Hayes. Hayes nie zdołał opanować irytacji i było to słychać w jego głosie. – Obaj wiemy, że to nie Bentz, jesteś na niego wściekły i tyle. – Stanął nad pisuarem. –