bardziej się nadajesz na ojca niż ona na matkę, i to mimo że za dużo pracowałeś, za bardzo

Local Buzz, jak głosił szyld. Przed drzwiami stały dwa kontenery z gazetami, przy oknie czekały wysokie stoliki. Poszło za łatwo, pomyślał. Autor zdjęcia ściągnął go tu, nie bawiąc się w wyrafinowane gierki. Zaparkował w bocznej uliczce i wszedł do wnętrza, które wypełniał zapach świeżo palonej kawy. Muzyka jazzowa przeplatała się z sykiem ekspresu i szmerem rozmów. W lokalu panował tłok, wielu gości siedziało z laptopami na kolanach – najwyraźniej korzystali z bezprzewodowego Internetu. Bentz zamówił czarną kawę i czekał. Dokoła niego inni prosili o latte, mokkę, macchiatto, karmelowe cappuccino. Kiedy tłum się przerzedził, ponownie podszedł do lady. Tym razem pokazał baristom zdjęcia Jennifer. Żadna jej nie pamiętała, były tego pewne. Młodsza, wysoka dziewczyna w zamszowych botkach i szortach, ledwie zerknęła na fotografie, wycierając spienione mleko z ekspresu, i energicznie potrząsnęła głową. Ale jej towarzyszka, niższa, okrąglejsza pięćdziesięciolatka, przyglądała się fotografii uważnie. Ściągnęła brwi w namyśle nad szkłami okularów bez oprawek. – Może wpadła tu, gdy byłyśmy zajęte albo gdy był ktoś inny, ale na pewno nie jest naszą stałą klientką, w każdym razie nie bywa tu rano. Zapamiętałabym ją. – Wytłumaczyła, że w kafejce pracuje sześć, siedem osób, więc może obsługiwał ją ktoś inny. Zerknął na stolik, przy którym na zdjęciu siedziała Jennifer, podszedł do okna, wyjrzał na ulicę. Po lewej stronie, jakieś dwanaście przecznic dalej, falował Pacyfik. Spędzili tam z http://www.dobra-ortopedia.com.pl Bentz przygotował się na makabryczny widok. W głowie mu huczało, strach nabrzmiewał, wysuszał gardło na wiór. A jeśli się myli? A jeśli to sztywne, poczerniałe ciało pod cienkim prześcieradłem to jednak O1ivia? Boże, nie! Mało brakowało, a wyszedłby, ale opanował się, zacisnął pięści. Hayes skinął głową. Sanitariusz uniósł materiał. – O, cholera. – Martinez uciekła wzrokiem w bok. Hayes się skrzywił. Na widok spalonego ciała i niewidzących oczu żołądek podszedł Bentzowi do gardła. Resztki włosów otaczały twarz, poparzona niemal nie do poznania. W poczerniałych wargach bielały zęby. – To nie O1ivia – powiedział, przełykając falę żółci. Był pewien. Poczuł ulgę i wyrzuty sumienia. Dzięki Bogu, O1ivia nie cierpiała tak, jak ta biedaczka. – To Petrocelli – orzekł Hayes. – Sherry Petrocelli z naszego posterunku. O Jezu, tego się

Zaczęli wychodzić parami, grupkami, pojedynczo. Żartowali, śmiali się, bawili kluczykami, zakładali okulary przeciwsłoneczne. Niektórzy przyglądali mu się ciekawie, pewnie zaintrygował ich jego samochód i obce tablice rejestracyjne... Samotny blady facet koło szkoły. Spokojna kobieta w czerwonej spódnicy, białej bluzce i niebieskim żakieciku sprawiała wrażenie, jakby chciała go zaczepić. Nawet jej sandały były patriotyczne – paski z białej, Sprawdź – A kto to wie? To gdzieś w okolicy Szóstej czy Siódmej ulicy, chyba... Stary, muszę zadzwonić, dobra? Bentz nie odpuszczał, jeszcze nie. – Sekunda. Widziałeś może kobietę dzwoniącą z tej budki jakieś, bo ja wiem, dwadzieścia minut temu? – O co chodzi? – Facet był naprawdę wściekły. – Pomyślałem, że może czekałeś, aż odejdzie, i zapamiętałeś ją. Tę kobietę. – Kurde, koleś, powiedziałem, że nie! Do cholery! – Rozłączył się. Bentz włączył komórkę, włożył buty i wziął kluczyki. Co prawda, nie wiedział, co mu przyjdzie z nocnej przejażdżki po Los Angeles, ale wiedział też, że na pewno już nie zaśnie. Rebecca akurat gasiła niedopałek w wielkiej popielniczce stojącej przy drzwiach. Zapach papierosa unosił się w nocnym powietrzu. Patrzyła za nim, jak wsiadał do forda. Znał dobrze okolicę; pojechał na Wilshire i krążył niemal pustym bulwarem. Minął go