- Mówie powa¿nie - nalegała. Podniosła ku niemu twarz i

- Sukinsyn - mruknął pod nosem. - Mama nie lubi, jak przeklinasz. - Candice oblizała usta i zgarnęła języczkiem kawałek czekolady. - Nie mów jej. - Shep nie miał czasu zachwycać się błyskotliwymi uwagami swojej córeczki. Nie w tej chwili. - Ale... - Powiedziałem: trzymaj język za zębami, Candy, i dokończ cholernego loda. 141 - No! - przytaknął Donny i Shep miał ochotę zakuć dzieciaka w kajdanki. Jechał powoli i jednym okiem patrzył we wsteczne lusterko. Ross zapalił papierosa i powoli podszedł do jakiegoś zdezelowanego pikapa, który pamiętał o wiele lepsze czasy. - On coś knuje - znowu mruknął Shep - on coś knuje, do cholery. - Znowu to zrobiłeś! - Candice z wyższością zadarła głowę, naśladując święte oburzenie Peggy Sue. Shep nie zareagował, tylko patrzył, jak Ross włącza się do ruchu i jedzie na północ, ku obrzeżom miasta. Gdyby Shep nie miał ze sobą dzieci i hamburgerów, które pewno już się zagotowały w rozgrzanej kabinie, na pewno by pojechał za tym łajdakiem. Minął róg i zwolnił na światłach. Po co McCallum wrócił? Dlaczego nie zaczął nowego życia, nie przeniósł się gdzieś, gdzie nic o nim nie wiedziano - tam, gdzie ludzie nie mieliby pojęcia, do jakich zbrodni jest gotów? Co takiego sprowadziło go z powrotem do Bad Luck? Bębniąc nerwowo palcem o kierownicę, ruszył przez skrzyżowanie i nagle zauważył, że obok banku, w kierunku centrum miasteczka, przejeżdża wóz Nevady Smitha. Nevada siedział za kierownicą, a obok jego pies, który wystawiał łeb za okno i wywieszał jęzor. Strzelba Nevady leżała na półce za jego głową. Oczy miał zasłonięte http://www.diagnosta.com.pl/media/ drobna dłon i krótko uscisnał. - Mieszka pan w Oregonie, prawda? - W Devil's Cove - odparł Nick bez cienia usmiechu. - Prosze nawet nie pytac, gdzie to jest. Te nazwe prawdopodobnie wymyslił pijak lub marynarz. - Przyjechał pan zobaczyc sie z rodzina? - Tak, rodzina ¿yczyła sobie, ¿ebym przyjechał. Interesy. - A nie z powodu tego wypadku? - Owszem, tak¿e z tego powodu. - Twarz Nicka była nieruchoma jak maska, pozbawiona sladu emocji. Popołudniowy zarost ocieniał mocno zarysowany podbródek. Paterno przez chwile miarowo ¿uł gume, przetrawiajac informacje. Potem zgietym palcem postukał w le¿aca na

- Nie mysl o tym - powiedziała sobie. - Nie ma czasu na samooskar¿enia. Mysl o przyszłosci. Po raz pierwszy, od czasu kiedy wyszła ze spiaczki, Marla czuła sie rzeska i o¿ywiona. Pełna energii. Gotowa stanac oko w oko ze swiatem i dowiedziec sie w koncu, kim naprawde jest, co sie własciwie wydarzyło tamtej nocy i dlaczego czuje Sprawdź - Musiałabym ci zapłacic? - Nie. - W jego smiechu było cos sprosnego. - Nie. Chciałbym cie nim dotknac. Był wysoki, rok starszy od kolegów z klasy, miał prawie pietnascie lat. Niedługo bedzie mógł prowadzic samochód. Kylie z trudem przełkneła sline. Była ciekawa, a Lucas jej sie podobał. Był popularny. Przystojny. Bogaty. - Moglibysmy... no wiesz... zrobic to - powiedział miekko. - Nie! 432 -. Myslałem, ¿e zrobiłabys wszystko dla pieniedzy. - Lucas dotknał jej policzka i zsunał dłon ni¿ej, na jej szyje.