- Od sześciu lat nie prowadziłem żadnej sprawy.

– Wiecie już, kim jest ten mężczyzna? Macie jakieś poszlaki? Rainie jakby się wahała. – Czy Danny wspominał ci kiedyś o kimś, kto posługuje się pseudonimem No Lava? Sandy przyjrzała jej się z zainteresowaniem. – Oczywiście. NoLava@aol. com. To adres jego nauczycielki. No Lava znaczy Avalon, jeśli czytać wspak. 23 Piątek, 18 maja, 10.05 Parę minut po dziesiątej Rainie i Quincy wsiedli do wozu patrolowego. Luke i Chuckie zajmowali miejsca z przodu, więc Chuckie od razu poczuł się nieswojo, mając za plecami nie tylko szefową, ale i agenta federalnego. Co chwila oglądał się nerwowo przez ramię, jakby myślał, że ktoś go zaraz uszczypnie. Quincy nie mógł się powstrzymać. Przycisnął nos do szyby oddzielającej siedzenia. Żółtodziób znów się odwrócił i aż się wzdrygnął na widok rozpłaszczonej na szkle twarzy. Luke westchnął ciężko. Rainie pokręciła głową. A agent federalny opadł na oparcie fotela, wyraźnie usatysfakcjonowany. – Denerwujesz mojego partnera – poskarżył się Hayes. Siedział pochylony nad kierownicą, omiatając pozornie leniwym spojrzeniem okolicę domu O’Gradych. Czapkę rzucił na siedzenie, bo daszek ograniczał widok. Czubek głowy ledwo wystawał mu ponad tablicę rozdzielczą; niski punkt obserwacyjny rozszerzał pole widzenia. Luke Hayes http://www.deskatarasowa.info.pl Dlaczego nie powiedziałaś mi o strzelbie, Rainie? Dlaczego nie powiedziałaś, że znikła z policyjnego sejfu? Nie mogła. Postąpiła jak idiotka, decydując się na tę wizytę. Quincy był silny. Uwierzyła, że poradzi sobie z tym, co od niej usłyszy. Czuła się ostatnio taka zmęczona, potrzebowała pomocy. Ale nie o wszystkim mogła mu powiedzieć. Naiwnie sądziła, że wystarczy omijać niebezpieczny temat. Zapomniała, że Quincy nie jest typem mężczyzny, który zadowoli się byle czym. Niech go diabli wezmą. Kiedy zbliżył się do niej, oddech uwiązł jej w gardle, a żołądek zrobił fikołka. Jeszcze centymetr, a straciłaby panowanie nad sobą. Mogłaby przesunąć dłonią po jego twarzy. Poczuć stalowe mięśnie ramion i ud. Byłaby tylko kobietą, a on tylko mężczyzną i może wszystko stałoby się prostsze. A gdyby zasnął, wymknęłaby się z jego pokoju. Z niektórymi nawykami trudno zerwać.

włosach i czarującym uśmiechu. Piękna, pogodna Candy Wallace, która została wychowana w rodzinie pobożnych baptystów i nie miała pojęcia, ile zła czai się w ludzkich sercach. Porwano ją, gdy wracała ze szkoły w zwyczajne środowe popołudnie. Szła ulicą, a po chwili na chodniku leżała już tylko torba z książkami. Ale porywaczowi wcale nie chodziło o Candy. Polował na Polly, jej szesnastoletnią siostrę, i pomyłka rozwścieczyła go. Zaczął wydzwaniać do domu Wallace’ów. Czasem Sprawdź twoje córki już więcej nie muszą cię oglądać. Andrews poderwał pistolet i wycelował w głowę Quincy'ego. - Pierdol się! - wrzasnął tak, że Kimberly aż się skuliła. - Zabiję cię! Odstrzelę ci łeb! - Nie możesz - powiedział Quincy niezwykle spokojnym głosem. Popatrzył na swoją córkę, pragnąć, żeby pozostała silna, żeby nic jej się nie stało. Ufaj mi. Ufaj mi. Ufaj mi. - Mogę! - Nie możesz. Beze mnie twoje życie nie ma żadnego celu. Kiedy ja zniknę, kim ty będziesz, Andrews? Co będziesz robił? O czym będziesz marzył po nocach? Nienawidzisz mnie, ale bardziej mnie potrzebujesz. Beze mnie ta gra się skończy. Andrews poczerwieniał na twarzy. Rozglądał się na boki. Wzbierała