pójść do więzienia, niż przyznać, że w tragedię zamieszany był ktoś jeszcze. Federalni

Podeszła do Chucka i postukała go w ramię właśnie w chwili, gdy dyspozytorka odezwała się ponownie. Po raz pierwszy od ośmiu lat Linda Ames sprawiała wrażenie przejętej. – Do wszystkich jednostek, do wszystkich jednostek. W szkole K-8 w Bakersville ktoś strzelał. Podobno... są ranni... widziano krew. Wzywam sześć zero... sześć zero... Walt, sprowadź natychmiast tę cholerną karetkę! Zajmuję kanał trzeci. W szkole chyba doszło do strzelaniny. O mój Boże, strzelanina w szkole! Rainie wyciągnęła Chucka z baru. Pobladł i wyglądał na wstrząśniętego. Ona sama czuła tylko pustkę. Dzwoniło jej lekko w uszach, kiedy wskakiwała do starego policyjnego sedana. Zapięła pasy i automatycznie włączyła syrenę. – Nie rozumiem – mamrotał Chuckie. – Strzelanina w szkole? U nas nie zdarzają się takie rzeczy. – Zostaw radio na kanale trzecim. Będą podawać wszystkie meldunki. – Wrzuciła bieg i zjechała na jezdnię. Byli na Main Street, dobre piętnaście minut jazdy od K-8. A Rainie wiedziała, że w ciągu kwadransa może się dużo wydarzyć. – To niemożliwe – nie przestawał bełkotać Chuckie. – Do diabła, nie mamy tu nawet gangów, narkotyków. A co dopiero mówić o morderstwach. Dyspozytorce musiało się coś pomylić. – Taaak – odparła cicho Rainie, choć dzwonienie w uszach nasilało się. Całe lata nie słyszała tego dźwięku. Całe lata, od czasu, gdy jako mała dziewczynka wracała ze szkoły, wiedząc od pierwszego kroku na schodach, że matka już piła i będą kłopoty. http://www.deskatarasowa.biz.pl/media/ 128 kowanym facetem w średnim wieku. Trudno pogodzić jedno z drugim. Myślą, że zbudowanie dobrego związku w obliczu tak skomplikowanych spraw zawodowych to naprawdę wielkie wyzwanie. - Piszesz może pracę dyplomową? - Moja praca nosi tytuł: „Wyzwania współczesności - rozwój urbanizacji i jego wpływ na zaburzenia osobowości". Wielkie dzięki. - Ja pisałam o zaburzeniach przywiązania do rodziny. No wiesz, o tym, dlaczego w porządnych rodzinach rodzą się pieprzeni psychopaci. Kimberly zamrugała. - Zaburzenia przywiązania do rodziny to jeden z moich ulubionych tematów. - Popatrzyła na Rainie z większym uznaniem. - Nie wiedziałam, że specjalizowałaś się w psychologii.

- Chyba nie rozumiesz natury mojej pracy... - Więc pani z nim nie sypia. Wobec tego moje sprawy i jego sprawy to nie są pani sprawy. Rainie pozwoliła kobiecie rozgryźć tę zagadkę. Wiedziała, kiedy to się stało, bo tamta kobieta aż się zaczerwieniła. - Myślałam, że jest pani prywatnym detektywem - powiedziała agentka Sprawdź - Nie maluję. To dzieło poprzedniej właścicielki. 15 - Więc dobrze się spisała. Nowa fryzura? - Obcięłam włosy, żeby mieć za co kupić to mieszkanie. - Zawsze byłaś bystra. Nie zawsze zorganizowana, co widać po twoim biurku, ale bystra. - Po co przyszedłeś? Quincy odczekał chwilę, po czym uśmiechnął się zazdrośnie. - Nadal wiesz, jak od razu przejść do rzeczy. - A ty jak unikać odpowiedzi na pytania. - Przyłapałaś mnie. Uniosła brwi na znak, że to też nie była odpowiedź na jej pytanie, po czym przysiadła na krawędzi biurka i czekała.