mężczyzny i dołożył mu świeżą porcję bólu:

nie mógł lecieć samolotem. Carrie właściwie wcale się tym nie przejęła. Musiała tylko pomieszkać w domu Elaine trochę dłużej, odczekać, aż choroba Danny'ego przestanie być zaraźliwa. Naprawdę nic wielkiego. Wiedziała, gdzie co jest, a niedaleko domu znajdował się nieduży sklep spożywczy. John jeszcze przed odlotem wypożyczył dla niej samochód, żeby mogła się bez kłopotu poruszać po okolicy, a potem wszyscy odlecieli, a Carrie została sama z Dannym. Zresztą wcale nie była sama. Asystent Nikosa Rristallisa nie odstępował jej ani na krok i w drodze z lotniska także jej towarzyszył. Czarny samochód podążał za nią jak cień, więc była pewna, że Nik już dostał wiadomość, że ona nie odleciała do Londynu. Kiedy wyjeżdżała z lotniska, Danny miał się dobrze i nawet nie grymasił. Niestety, zatrzymała się w miasteczku, żeby kupić dla niego lek przeciwgorączkowy. Na wszelki wypadek, gdyby potrzebna była większa http://www.deska-elewacyjna.info.pl/media/ wyważania drzwi. Zajrzał jeszcze przez szparę na listy, nasłuchiwał przez chwilę. Nic 113 - Jedyne, co możemy bezpiecznie zrobić, to zadzwonić po straż pożarną - powiedziała Lizzie. - I tak miałem ten zamiar - odparł Allbeury. - A jak już będziesz z nimi rozmawiał, to nie od rzeczy będzie ściągnąć jakiegoś lekarza, bo chyba mam złamaną lewą rękę. - Czemu od razu nie powiedziałaś?! - Na górze znów ukazała się jego głowa. - Kurczę, Lizzie, mówiłaś, że nic ci nie jest! - Tak się ucieszyłam na twój widok - odrzekła,

- No i bardzo dobrze - rzekła cicho. - Ja nie płaczę nad sobą, mamo. Ani przez Christophera. - Chodzi ci o dzieci, tak? - No właśnie... Matka wyciągnęła ręce i Lizzie pozwoliła się objąć. - Nie wiem, czy Jack to wytrzyma. Sprawdź prosił go Allbeury. - Więc to panią Patston pan śledził? - Nie tyle śledziłem, ile jej szukałem. Najpierw w domu, potem u matki. - Czy ona chciała rozwodu? - Nie znam szczegółów. - Ale pański klient jest adwokatem od rozwodów? - Tak, ale przyjmuje też inne sprawy, jak sądzę. - Sądzi pan. - Reed milczał przez chwilę. - Przedtem pan mówił, że pani Patston prosiła o pomoc. - Tak mi powiedział pan Allbeury. - A kiedy pan się z nią spotkał? - Poszedłem tam tylko po to, żeby ją umówić.