rozpalona, wierciła się pod nim.

Znała też jego dziewczynę, Corrine O’Donnell, która także twierdziła, że Jonas może pomóc. Tak więc, jeśli niańczenie żony Bentza pomoże jej się dostać do wydziału zabójstw, proszę bardzo. Najpierw jednak zje kolację. Samolot O1ivii Bentz miał opóźnienie, więc uznała, że spokojnie może się spotkać z przyjaciółką U Brunona, włoskiej knajpce w Marina del Rey, niedaleko lotniska. Zjadły smażone kalmary na przystawkę, potem Sherry zamówiła spaghetti z krabami. Co jakiś czas wstawała od stołu, żeby zadzwonić do opiekunki, która została z jej synkiem, i na lotnisko w sprawie lotu O1ivii Bentz. Nie piła nawet wina, tylko wodę. Nie chciała tego zepsuć. Skoro to jej szansa na awans, nie zaryzykuje. Więc naprawdę się wściekła, kiedy zaczęły się mdłości. Chyba nie od kalmarów czy krabów? W życiu nie miała alergii na owoce morza. Ale jej żołądek się buntował. I miała zawroty głowy. – O Jezu – szepnęła. – Fatalnie się czuję. – Wypiła spory łyk wody. Może pomoże. – Wyjdźmy stąd – zaproponowała przyjaciółka i dopiła martini do dna. – No, chodźmy. Ja stawiam. – Rzuciła banknoty na stół i błysnęła zębami w uśmiechu. – Następnym razem twoja kolej. – Dobra. – Ledwie wstała, Sherry poczuła, że nogi się pod nią uginają i kręci jej się w głowie, jakby była pijana. A to niemożliwe. Do tego ból żołądka. Wyszła z restauracji o własnych siłach, ale gdy dotarła do samochodu, wiedziała, że nie będzie w stanie usiąść za http://www.deska-elewacyjna.info.pl – To wszystko. – Super. – Zabrała papierosy i zapalniczkę z kontuaru i w ślad za Bentzem wyszła na zewnątrz. Idąc do pokoju, usłyszał trzask zapalniczki. Wszedł do środka i wystukał na komórce numer, który mu podała. Odczekał dziesięć sygnałów, rozłączył się, spróbował ponownie. Dwanaście sygnałów, nie włącza się sekretarka, nie ma przekierowania do poczty głosowej. Rozłączył się i spróbował po raz ostatni. Liczył sygnały. Po ósmym odezwał się męski głos: – No? – Kto mówi? – zapytał Bentz. – Doug. A ty kto? – Oburzenie. – Oddzwaniam. – Co ty, pieprzysz?

i przez najbliższe godziny myślał intensywnie i wbijał numery do nowej komórki. Analizował wydarzenia ostatnich dni. Intrygowało go, jakim cudem ta kobieta – Jennifer? – wiedziała, gdzie będzie. Zdołał się zorientować, że w pokoju nie było podsłuchu. Nie znalazł nigdzie pluskiew. Nie, żeby to miało jakieś znaczenie. O ile sobie przypominał, telefonując z pokoju, nikomu nie zwierzał się ze swoich planów. Ponownie sprawdził wynajęty samochód i ponownie wrócił z pustymi rękami. W podwoziu ani kołach niczego nie znalazł. Sprawdź ulicznym korkiem – Gdzieś zatrąbił klakson. Nerwowo zarżał koń. W ułamku sekundy deszcz przerodził się w oberwanie chmury. Biegnąc w stronę restauracji, Bentz cały czas czuł znajomy ból w biodrze, nieustanne przypomnienie, że wciąż jeszcze nie jest całkiem zdrów. Mimo starań przemoczył sobie kurtkę i nogawki spodni. Olivia się śmiała, jej oczy błyszczały radością i rozbawieniem, że złapała ich ulewa. – Przemokłeś do suchej nitki – stwierdziła, gdy znaleźli się pod dachem. – Tylko dlatego, że jako dżentelmen ochraniałem ciebie. – Doceniam to. – Puściła oko. – Któregoś dnia się odwzajemnię. – Akurat. Pod pasiastą markizą Bentz strząsnął krople wody z parasolki i otworzył żonie drzwi. We wnętrzu z belek sufitu zwieszały się sznury miniaturowych lampek – jak gwiazdy na niebie. Ściany wyłożono drewnem, między deskami tu i ówdzie widoczne były czerwone cegły.