Był o wiele młodszy, niż Clemency mogła przypuszczać. Okazało się, że to ten sam młody syn dzierżawcy, do którego Arabella puszczała oko w kościele. Wyglądał na szesnaście lat i gdy ją ujrzał, na jego twarzy pojawił się wyraz najwyższego zmieszania. Usiadł, pośpiesznie poprawił ubra¬nie Arabem i przesunął ręką po czerwonej z zażenowania twarzy.

- Cicho, właśnie nadchodzi! Lady Helena zebrała z ławki swoje szale i modlitewniki, trąciła łokciem ponuro wyglądającego mężczyznę, który jej towarzyszył, i dała znak do odwrotu. Lady Arabella posław¬szy ostatni uśmiech synowi farmera, udała się w ślad za pozostałymi. Clemency miała nadzieję, że uda im się z kuzynką wyjść z kościoła po cichu, nie wzbudzając ciekawości Arabelli. Wydawało się to o tyle niebezpieczne, że panna robiła wrażenie znudzonej i przez to zupełnie nieobliczalnej. Kilka nieodpowiedzialnych guwernantek, których nauki bynajmniej nie nadawały się dla młodych dam, sprawiło, że rozbrykane i dziewczę łaknęło mocniejszych atrakcji, niż mogła jej zapewnić panna Lane. Niestety, właśnie dostrzegła je lady Helena. - Och, pani Stoneham! - Dzień dobry, lady Heleno - odparła zagadnięta, zerkając niespokojnie na Clemency. - Widzę tu nową młodą twarzyczkę. Proszę mi przedstawić swoją towarzyszkę. Nie można już było unikać prezentacji. - Lady Heleno, to kuzynka mojego zmarłego męża, przyjechała do mnie z krótką wizytą. - Panno Stoneham, miło mi. - Lady Helena uścisnęła jej dłoń. - Milady... - Clemency dygnęła, ale nie poprawiła da¬my. Metody pozyskiwania wiadomości stosowane przez lady Helenę były godne hiszpańskiej inkwizycji, w krótkim czasie bowiem dowiedziała się, że panna Stoneham ma dzie¬więtnaście lat, jest sierotą, że pracuje jako guwernantka i doświadczyła już pierwszych niepowodzeń - dziewczę dało do zrozumienia, że zbytnio interesował się nią ojciec jej ostatniej podopiecznej. Obecnie zatrzymała się u swojej drogiej kuzynki Anne, aby odpocząć po przykrych przejściach i za jakiś czas pomyśleć o nowej pracy. Dalsza indagacja ujawniła, iż panna Stoneham biegle włada francuskim i włoskim, maluje akwarelami, gra na fortepianie i posiada rozległą wiedzę z geografii. - Niestety, moje zdolności do igły są bardzo mierne - rzekła na koniec Clemency, przerażona swobodą, z jaką przychodzi jej wypowiadać niektóre kłamstwa, szczególnie przy opisie fikcyjnego pracodawcy. Być może, pomyślała, jeśli zawiedzie wszystko inne, zajmę się pisaniem rozmaitych niesamowitych opowieści, jak pani Radcliffe. Przedstawiono jej również pannę Lane i Clemency zyskała w oczach lady Heleny za przyjacielski uścisk ręki i miłe uwagi na temat kościoła; guwernantki bardzo często, czując się niepewnie, krytykują każdego, od kogo nie są zależne. Lady Helena zauważyła ponadto, że Ara¬bella ją polubiła, toteż, nie myśląc długo, wpadła na świetny pomysł. Zwróciła się do pani Stoneham z za¬pytaniem: - Czy mogę prosić o zezwolenie, aby pani przemiła kuzynka przyszła do nas dzisiaj na herbatę? Moja bratanica potrzebuje towarzystwa. Oczywiście, dopilnuję, aby została odwieziona do domu. Nie pozostało nic innego, jak tylko przystać na tę za¬szczytną propozycję. - Czy muszę tam iść, kuzynko Anne? - zapytała zatros¬kana Clemency przy obiedzie. - Naprawdę się martwię. Jak mam ciągnąć to całe przedstawienie? - Rano dawałaś sobie doskonale radę! - zauważyła z lekkim przekąsem pani Stoneham. - Wiem o tym - zaśmiała się dziewczyna. - Prawie uwierzyłam, że jestem naprawdę ofiarą żądzy niepopraw¬nego ojca mojej uczennicy! Może powinnam zostać aktorką? http://www.csf.net.pl/media/ ochotę krzyczeć. O czym myślał? Dlaczego się nie odzywał? Zebrawszy się na odwagę, odwróciła się powoli, przygotowując się na pogardę w jego spojrzeniu, ale tylko zamrugała ze zdziwienia. Pokój był pusty! Scott zniknął! Jej życie nigdy nie było bardziej puste, a serce bardziej obolałe. Gdy tak radośnie przyjął nowinę, że Chad jest ojcem Jamiego i w głębi jej serca zrodziła się nadzieja, że wybaczy jej, ale wymagała zbyt wiele. Jak śmiała na to liczyć, skoro najwyraźniej nie mógł znieść jej obecności! Słyszała ciężkie kroki na górze. Z kuchni dobiegł ją śmiech dzieci. Zastanawiała się, czy kiedykolwiek czuła się bardziej nieszczęśliwa. Była już w połowie drogi do wyjścia, gdy pomyślała,

Potem widział w wyobraźni, jak sięga do pojemnika z Ŝelem, obmywa nim dłonie, całe ciało. Od płaskiego brzucha - wyŜej, ku piersiom, okręŜnymi ruchami wokół brodawek, znowu niŜej, pachwiny, uda i to najczulsze miejsce między udami, i... Umknął wzrokiem, nie wytrzymując dalszych wizji. Dlaczego nie zaakceptował tego, co uprzednio sam zaproponował i na co ona się godziła? MoŜna by pomyśleć, Ŝe Sprawdź z dziećmi. - Panno Tyler, moje dzieci przyzwyczajone są do oglądania swoich niań w mundurkach. Uważam, że dzięki temu będą miały poczucie ciągłości sytuacji, co może mieć wyłącznie pozytywny skutek. - A jednocześnie będę od nich odstawać, co wywoła negatywne wrażenie. - Zyska pani autorytet - Scott obstawał przy swoim zdaniu. -' Łatwiej będzie pani nad nimi zapanować. - Z tego, co pan mówił, wnioskuję, że mundurek wcale nie pomógł poprzednim pięciu nianiom zapanować nad pańskimi dziećmi. Poza tym - dodała - mundurek może być odpowiedni w dużym mieście, ale tutaj...