pani przypomniec.

nie pasowała, bo dotad była bardzo skoncentrowana na swojej karierze, chciała zajsc wysoko, nie istniały dla niej szklane sufity. Chciała pieniedzy i dobrego ¿ycia. A jednak pewnego dnia rzuciła to wszystko. - Oczy Janet lsniły. -Od tego czasu nikt z sposród jej przyjaciół nie miał od niej wiadomosci. Jakby nagle znikneła z powierzchni ziemi. - Nie ¿yje? - Nie sadze. W takim wypadku czynsz za jej mieszkanie i inne opłaty nie byłby uiszczane. 420 - A sa? - Paterno miał zamet w głowie. Kim, u diabła, jest ta kobieta - ta potencjalna siostra przyrodnia Marli Cahill? Co je naprawde wia¿e? - Regularnie, co miesiac. - Naprawde? - spytał, czujac to podniecenie, ten nagły przypływ adrenaliny, jak zawsze, kiedy sprawa była bliska rozwiazania. - Dlaczego rzuciła prace? - To jest własnie najlepsze. Sadze, ¿e odeszła, by urodzic dziecko, a nie chciała, ¿eby ktokolwiek o tym wiedział. Dziecko Marli Cahill. http://www.centrumpsychologiipodrozy.pl/media/ Nie myl po¿adania z miłoscia, Marla. Nie trac głowy! Nick poło¿ył reke na miekkiej satynie, muskajac palcami brzuch Marli. Zsunał dłon ni¿ej, miedzy jej nogi. Cały czas mocno przyciskał ja do siebie tak, ¿e czujac jego ¿adze, sama zaczeła dr¿ec z po¿adania. Przez materiał dotykał jej ciała, piescił i głaskał, rozpalajac ja do białosci. Marla miała wra¿enie, ¿e jej skóra płonie, ¿e całe jej ciało stało sie jednym wielkim bólem po¿adania. Kiedy przesunał wargami po jej policzku, pod Marla ugieły sie kolana. Zamkneła oczy, odrzuciła głowe do tyłu i pozwoliła mu całowac swoja szyje i ramiona. Jej serce biło mocno i nierówno. Tak, pragneła Nicka, chciała le¿ec w jego 281

jesli, przyparty do muru, porwie jedno z dzieci? Zatrzyma któres z nich jako zakładnika? Taka bogata rodzina łatwo mo¿e stac sie celem podobnego napadu. Zaniepokojona przeszła szybko korytarzem i pchneła drzwi do pokoju Cissy. - Co do...? - Cissy zerwała sie z krzesła stojacego przed toaletka, przewracajac otwarta buteleczke lakieru do paznokci. Sprawdź Marla rozejrzała sie szybko po pokoju. Jak zwykle panował tu bałagan, ksia¿ki, swetry, płyty kompaktowe i 214 pluszowe zabawki le¿ały na dywanie, ale nie było w tym nic przera¿ajacego. - Miałam zły sen. Chciałam tylko sprawdzic, czy u ciebie wszystko w porzadku. - Przestraszyłas mnie smiertelnie! - Przepraszam. Powinnam była zapukac. - Nie, mam ju¿ tego dosc. Wszystko psujesz, mamo. - Mam nadzieje, ¿e tak nie jest. Cissy przewróciła oczami, ale jej złosc ustapiła trosce. - Dobrze sie czujesz?