oklaski.

przestępować z nogi na nogę i parskać. Parę minut później Sinclair kazał Marvinowi wsiąść do pojazdu i nogą zamknął drzwi. - Jak się nazywasz, człowieku? - spytał woźnicy. - Gibben. A bo co? -Jeśli zawieziesz tego człowieka do Grafton House i przekażesz go tamtejszemu kamerdynerowi, dostaniesz jeszcze dwa takie - powiedział, pokazując mu stufuntowy banknot. - Jak to brzmi, Gibben? - Jak anielski śpiew, milordzie - odparł mężczyzna z szerokim uśmiechem. Sinclair wręczył mu pieniądze. - Kamerdyner ma na imię Milo. Powiedz mu, że pojechałem do Althorpe i że zapłatę dla ciebie znajdzie w dolnej szufladzie mojego biurka. - Dobrze, milordzie. - Jeśli dotrzesz do Grafton House bez tego człowieka, znajdę cię, Gibben. Mężczyzna uśmiechnął się od ucha do ucha i schował banknot do buta. http://www.catering-dietetyczny.net.pl/media/ bez wahania zadzwonię po policję. – Lucy, ja już nie stosuję przemocy. – Co to znaczy? – zdumiała się. – W zeszłym roku musiałem zastrzelić człowieka, którego kiedyś uważałem za przyjaciela. Chciałem go zabić i myślałem, że to zrobiłem. – Jezu! – Przekazałem firmę Platonowi, a sam się wycofałem. Teraz przerwałem urlop ze względu na ciebie, ale nie będę znów zabijał. Lucy nie mogła się otrząsnąć z wrażenia. – Boże drogi, Madison miała rację. Naprawdę jesteś podobny do Clinta Eastwooda w ,,Bez przebaczenia’’. Zauważyła, że lekko się uśmiechnął.

12 Gdy wychodzili z Grafton House, zbliżała się północ i nad ulicami wisiała gęsta mgła. Nie musieli iść daleko, więc zamiast brać powóz, ruszyli spacerkiem ku Hyde Parkowi, trzymając się za ręce. Choć o tej porze w Mayfair panował spokój, Sprawdź poprawił się szybko: – Georgie i ja. Uśmiechnęła się i zatrzymała wzrok na przypiętej do tablicy fotografii J.T. z Colinem. Zdjęcie było wytarte i miało rogi podziurawione od niezliczonych pinezek, którymi J.T. przypinał je w różnych miejscach . Ojciec i syn, zastygli w czasie, łowili ryby. Na widok twarzy człowieka, którego kochała, Lucy uśmiechnęła się smutno. Poznali się w college’u i bardzo szybko wzięli ślub. Patrząc na fotografię, miała wrażenie, że ona sama posuwa się w czasie i starzeje, podczas gdy Colin pozostał na zawsze taki jak kiedyś, nietknięty przez ból i lęk, jaki ogarnął ją w dniu, gdy Jack zastukał do jej drzwi z wiadomością, że jego syn nie żyje. Ostrze bólu stępiło się przez lata. Lucy nauczyła się żyć bez