Becky poważnie przyglądała się matce zza kuchennego stołu.

Cunningham pochylał się nad dziewczynką która leżała zwinięta w kłębek. Widać było tylko złociste włosy. Dziecko podniosło głowę. Rainie natychmiast je poznała. – Becky O’Grady! Kochanie, dobrze się czujesz? Dała Waltowi i Emery’emu znak ręką, żeby weszli, schowała broń do kabury i padła na kolana przed córeczką Shepa. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że Becky jest cała i zdrowa. Rainie delikatnie przesuwała dłonią po ramionach i plecach dziewczynki, szukając jakichś obrażeń. Bogu dzięki, żadnych ran, złamań, śladów prochu, potłuczeń. Nagle zauważyła szkliste spojrzenie błękitnych oczu Becky. Ostrożnie przyciągnęła ją do siebie. Mała osunęła się jej bezwładnie w ramiona. Rainie wyniosła Becky ze schowka i położyła na chłodnej podłodze. Teraz Emery wziął sprawę w swoje ręce. – Rozszerzone źrenice – stwierdził. – Brak reakcji. Jak się nazywasz? Becky nie odpowiedziała. – Słyszysz mnie? Nadal milczała, ale kiedy pstryknął palcami, odwróciła głowę w stronę dźwięku. – Wstrząs – zawyrokował sanitariusz. – Prawdopodobnie wywołany urazem. Potrzeba czasu. Rainie kucnęła przy dziecku. Czuła coraz większy niepokój. Becky miała na nosie smugę brudu i pajęczyny we włosach. Była ubrana w zieloną koszulkę, na której Kubuś Puchatek i Prosiaczek tańczyli, trzymając się za łapki, a napis przekonywał, że dobrze jest mieć http://www.budujemy.biz.pl/media/ powszechne, żeby wszyscy o nich wiedzieli. – Czy teraz możemy już zidentyfikować nabój? – Samego pocisku nie – powiedział Sanders z cwaniackim błyskiem w oku. – Za to wiele nam mogą powiedzieć plastikowe osłony. Eksperci od balistyki już złożyli te trzy części w idealny model naboju kaliber 38. Z zachowanymi bruzdami. – Nie bądź łajzą, Sanders. Powiedz, na czym stoimy. Detektyw spochmurniał. – Dobra, no więc mam złą wiadomość. Jak dotąd koszulka nie pasuje nam do niczego. Ani do rewolweru kaliber 38 odebranego Danny’emu, ani do broni lub pocisków, których bruzdy mamy w bazie danych. – DRUGFIRE – powiedział Quincy. – Nieeee – jęknął Sanders. – Znowu! – Agent ma rację – zignorowała jego protest Rainie. – Przyznaj, Sanders, masz dostęp

kilku lat miejscami pobielały, ale nadal miękkimi falami spływały na ramiona. W beżowych spodniach i cienkiej jedwabnej bluzce wyglądała zbyt ładnie, żeby spędzać całe dnie w szpitalnej sali. Quincy natychmiast poczuł wyrzuty sumienia, jak zwykle, kiedy chodziło o jego byłą żonę. Odchrząknął. Budziła się powoli, mrugając niebieskimi oczami. Spojrzała na niego ze zdziwieniem. Sprawdź jakby wiele rzeczy w magiczny sposób wyjaśniło mu się. Cieszyła się, że jest zadowolony. Co do niej, po scenie z George’em Walkerem łupały ją skronie, a ręce drżały tak, że mogła się tylko modlić w duchu, żeby nikt tego nie zauważył. – Jak się robi koszulkę? – zapytała Sandersa. – To dość skomplikowane. W tym przypadku specjaliści ustalili, że pocisk kaliber 22 został wystrzelony z trzydziestki ósemki. – Z rewolweru Danny’ego. – Właśnie, że nie. Bruzdy nie pasują. Daj mi powiedzieć po kolei, a zaraz się wszystkiego dowiesz. Więc mamy kogoś, jakiegoś iksa, który chce zmylić policję. Wpada na genialny pomysł. Wystrzeli nabój kaliber 22 z rewolweru kaliber 38. Z uwagi na ranę wejściową i wagę pocisku, za narzędzie zbrodni zostanie uznany pistolet samopowtarzalny kaliber 22, którego nie sposób skojarzyć z autorem tego przebiegłego planu. – Ale co zrobić – ciągnął Sanders – żeby trzydziestka ósemka wystrzeliła mniejszy nabój?