pobieżnie przeczesane dłonią. Rzec by można, że Diaz wzbudzał an43 401 szacunek swoim wyglądem. Milla znała go lepiej. Te zimne, enigmatyczne oczy nie oddawały istoty gwałtownego zła, które w nim żyło. Zapewne miał nóż gdzieś przy nodze, pistolet na plecach i Bóg jeden wie, jakie jeszcze narzędzia tortur pochowane po kieszeniach. Ale co on tu robi? To wszystko nie powinno go już obchodzić. Rozstali się w złości, a twarz Diaza była ostatnią, którą Milla miała ochotę oglądać w tej trudnej godzinie. Wciąż była na niego tak wściekła, że z trudem znosiła samą jego obecność. Czuła, jak czerwony gniew znów buzuje jej w żyłach, ściska gardło. Jak on śmiał...?! Zdusiła tę myśl, nie pozwalając jej uformować się do końca. Roztrząsanie przeszłości niczego już nie zmieni, a na pewno nie może wpłynąć na decyzję, którą podjęła. Jasne, mogłaby wytłumaczyć Diazowi co nieco - ale cóż to da? W czym pomoże? Źle ją osądził, pomylił się zupełnie. Nawet jeśli zacząłby przepraszać, Milla wątpiła, by mogła mu kiedykolwiek wybaczyć. Przecież wiedział - wiedział! - http://www.bioharmony.pl/media/ potem... złapali cię w Meksyku, więc idziesz do meksykańskiego więzienia. Kwestie prawne stawały się tu jednak sprawą dyskusyjną. Jeżeli Diaz był pewien, kto za wszystkim stoi, a jednocześnie miał zbyt mało niezbitych dowodów, które mógłby podrzucić właściwym służbom (będąc pewnym rychłego wyroku), wtedy brał sprawy w swoje ręce i załatwiał je w inny sposób. Powiedział Milli, że nie zabija dla pieniędzy. Była to prawda, w pewnym sensie. Zabijał i płacono mu za to, ale pieniądze nigdy nie stanowiły prawdziwego powodu. Istnieli ludzie popełniający obrzydliwe zbrodnie, którzy - doprowadzeni wreszcie do sądu - dostawali małe wyroki lub kary w zawieszeniu, zakładając, że w ogóle uznano ich za winnych. Może fakt, że likwidował tych ludzi, nie był

gwałtownie osiadł w posadach. Milla poczuła nagle pierwotny, zmysłowy głód, który aż zatrząsł jej słabym ciałem. Diaz z nią. Przeniknął ją żar na myśl o tym mężczyźnie pochylonym nad nią, spoczywającym między jej nogami... Pragnęła go. Pragnęła go od momentu, gdy pierwszy raz się zobaczyli. Pragnęła go teraz. Nigdy nawet jej porządnie nie pocałował. Łagodny całus pocieszenia w Sprawdź Odwróciła głowę i szarpnęła się mocniej, mężczyzna puścił ją i się cofnął. an43 182 - Mówiłeś, że się wycofujesz? - parsknęła, rozumiejąc, że Gallagher nie przyjął jej odmowy do wiadomości. - Tak jest - odparł, jego twarz była nieruchoma, oczy zmrużone. - Ale chciałem przedtem posmakować ciebie. I chciałem, żebyś ty posmakowała mnie. Jeżeli kiedykolwiek zmienisz zdanie, po prostu mi to powiedz. Ta samcza pewność siebie nie była sama w sobie odpychająca, ale gwałtowność True uruchomiła dzwonki alarmowe w głowie Milli i