czeka na mnie idealna samotność. Nikt nie wie o tym miejscu, nikt go ze mną nie połączy.

autostradę. Gapie – wśród nich ciekawscy z komórkami, którymi pstrykali zdjęcia – tłoczyli się za taśmą koło rampy. Dwaj policjanci dyrygowali ruchem – zaintrygowani kierowcy zwalniali, istniało realne zagrożenie, że powstanie tu korek. Funkcjonariusze w mundurach pilnowali wejścia na teren magazynu. Pomarańczowe pachołki połączone żółtą taśmą skutecznie trzymały gapiów na dystans. A mimo to ludzie gromadzili się dokoła. Nad ich głowami szumiały silniki samochodów. Wóz transmisyjny stacji KMOL stał trochę dalej na chodniku, żeby nie blokować przejazdu. Joanna Quince, szczupła blond dziennikarka, i potężny kamerzysta szli w stronę miejsca zbrodni. Nad ich głowami huczał helikopter innej lokalnej stacji telewizyjnej. Monotonny szum autostrady zagłuszał warczenie silnika. Hayes zaparkował w niedozwolonym miejscu, po czym zaczął się przebijać przez tłum gapiów i policji. Minął wóz ekipy z laboratorium. Specjaliści kryminalistyki już pracowali. Szukali odcisków palców, stóp, włosów, czegokolwiek, co pomoże zidentyfikować mordercę. Dokoła trzaskały aparaty fotograficzne, kamerzysta filmował wszystko, ktoś inny pochylał się nad taśmą mierniczą. Hayes podniósł wzrok w poszukiwaniu kamery przemysłowej, ale urządzenie było zepsute; obiektyw zwisał smętnie z zardzewiałego drąga. Tyle, jeśli chodzi o zapis na taśmie filmowej. Martinez, drobna kobieta o wściekle rudych włosach i ostrym języku, stała w drzwiach ósemki i energicznie machała do Hayesa. http://www.betondekoracyjny.com.pl O kontrolę. Strach. Chcąc pokrzyżować jej plany, O1ivia musi pozbawić ją najwyższej nagrody – zemsty nad Bentzem. Odpowiedź nasuwała się sama: musi wyłączyć kamerę. Ale jak? Gdyby zdołała dosięgnąć wiosła, mogłaby zrzucić kamerę ze statywu i ogłuszyć porywaczkę... Ale to nie wchodzi w grę. Już próbowała ściągnąć je ze ściany – bez powodzenia. Tak samo, jeśli chodzi o wędki czy statyw. Nie ma mowy. Ma do dyspozycji tylko trzy rzeczy: wiadro, dzbanek z wodą i album ze zdjęciami. Zaczęła od dzbanka. Chlusnęła jego zawartością na kamerę. Woda rozprysła się dokoła, zmoczyła jej ręce.

coś do picia. Coś... bez alkoholu? – Uśmiechnęła się złośliwie. – Dziękuję. No tak. Nadal nie wie, po co tu przyszedł. – Więc o co chodzi? – Usiadła w wiklinowym fotelu przy stoliku o szklanym blacie i wskazała mu miejsce naprzeciwko. – Czego chcesz się dowiedzieć o Jennifer? Sprawdź Ktoś się pod nią podszywa. Co tu się dzieje, do cholery? Wstał z łóżka, włożył koszulkę i spodnie, które wisiały na poręczy krzesła. Zapinając guziki, na bosaka wyszedł z pokoju i ruszył do recepcji, nad którą migotał neon z nazwą motelu. Autostradą przejeżdżały nieliczne samochody, chłód nocy przyjemnie pieścił skórę. W kantorku paliły się przyciemnione światła. W ekspresie czerniła się resztka kawy, najwyżej filiżanka. Za ladą nie było nikogo. Zgodnie z poleceniem na metalowej tabliczce na ladzie, nacisnął guzik dzwonka. Odczekał pół minuty i zadzwonił znowu w chwili, gdy Rebecca wynurzyła się zza drzwi z napisem „Tylko dla personelu”. Bez makijażu, z rozpuszczonymi włosami wydawała się o wiele młodsza. I bardziej agresywna. – W czym mogę pomóc? – warknęła, znacząco spoglądając na zegarek. – Coś nie tak? – Już wyciągała rękę po zapasowy klucz do jego pokoju, przekonana, że zatrzasnął drzwi.