obiekt ataku i najlepszy kozioł ofiarny.

Rainie pokręciła głową. On wziął pełną garść. - Ja też mam problemy z uzależnieniem - przyznał wesoło. Zaczął żuć cukierki, a w tym czasie Rainie przyglądała się gabinetowi. 147 Pokój nie był duży, ale wystarczająco przestronny. Na jednej ścianie znajdowały się dwie półki pełne takich wydawnictw jak „Prawo stanu Wirginia" oraz sterty czasopism prawniczych. Na drugiej ścianie znajdowała się gale¬ ria dokumentów oprawionych w ramki. Dyplom ukończenia akademii policyjnej w Wirginii. Liczne czarno-białe zdjęcia de Beersa w towarzystwie różnych mężczyzn w garniturach. Pomyślała, że to pewnie jacyś ważni ludzie. - Ważne osoby? - spytała, wybierając przypadkowe zdjęcie. - To jest dyrektor Freeh - odpowiedział. - Kim jest dyrektor Freeh? De Beers uśmiechnął się do niej szeroko. - Szef FBI. - Aha, ten dyrektor Freeh. - Rainie umilkła i zaczęła popijać kawę. Z dodatkiem whisky smakowałaby o wiele lepiej. - Tak więc - zaczął de Beers - zgodnie z pani prośbą obserwuję panią Mary Olsen. Wyjątkowo nudna osoba. Nie wychodziła z domu ani wczoraj, ani dzisiaj. http://www.beton-dekoracyjny.info.pl/media/ – Danny – powiedziała głośniej. – Danny, słyszysz mnie? Chłopiec nieznacznie zwrócił twarz w jej stronę. – Pewnie jesteś trochę zdenerwowany, co, Danny? Kiwnął głową. Teraz już trzęsły mu się obie ręce. – Chyba chciałbyś, żeby to się już skończyło, Danny. Ja na pewno bym chciała. Powiem ci, co zrobimy. Policzę do trzech. Powoli położysz broń na podłodze i na mój znak kopniesz spluwy do mnie. Potem po prostu kładź się na brzuchu i rozłóż ręce i nogi. Tylko tyle Danny. Wszystko będzie w porządku. Danny milczał. Jego wzrok spoczął na martwych dziewczynkach leżących z wyciągniętymi ku sobie rękami, potem przesunął się na zwłoki nauczycielki. Wątłym ciałem chłopca wstrząsnął silny dreszcz. Chryste, chyba spróbuje się wymknąć. Popełnić samobójstwo lub sprowokować ją, żeby go zastrzeliła. Rainie nie wiedziała, co dzieciak wybierze, ale rezultat tak czy owak byłby

Teraz myśl o Dannym sprawiła, że dziewczynka poczuła się nieswojo. Mocniej przytuliła Wielkiego Misia. Kłótnia znów się zaczęła. Tata krzyczał, że mama nie troszczyła się jak należy o Danny’ego. Mama krzyczała, że to wszystko wina taty. – Skąd Danny wziął broń, Shep? Powiedz mi, skąd on wziął broń? Becky wślizgnęła się do ciemnego wnętrza szafy. Zamknęła drzwi. Światło i głosy Sprawdź Wstała od stołu, nie wiedząc, co robi. Jej dłonie zacisnęły się w pięści, a serce waliło jak młotem. - Co to ma znaczyć? 98 - To znaczy... To znaczy, że jestem zmęczony - jeszcze ciszej powiedział Quincy, już prawie pojednawczym tonem. - To znaczy, że żyję pod presją. To prawdopodobnie znaczy, że oczekuję walki. Ale ty nie jesteś osobą, z którą chcę walczyć, więc nie róbmy tego teraz. Zapomnijmy, że cokolwiek powiedziałem. - Za późno. - Ty też szukasz okazji do awantury? Wiedziała, że nie powinna była tego mówić. Wiedziała, że on ma rację i że była to nieodpowiednia chwila. Pół roku bez jednego telefonu. Podniosła