dniach trzymał się tej myśli jak tonący brzytwy. Zadzwonił do Everetta w sprawie ojca. Nie było żadnych nowych wia¬ domości. Doskonale wiedział, co to oznacza. Z każdą godziną prawdopodobieństwo znalezienia ojca żywego gwałtownie malało. Minęło już trzydzie¬ ści sześć godzin. W jednej chwili Abraham spał spokojnie w czystym łóżku. W następnej już go tam nie było. Abraham nawet się nie zorientował, ż odbiera go obcy człowiek, od dawna przecież nie poznawał własnego syna. Woźny zapamiętał, jak ojca Quincy'ego poprowadzono do czerwonego sportowego samochodu, prawdopodobnie tego samego, którym sprawca przyje¬ chał po Bethie. Od tamtej pory nikt nie widział ani samochodu, ani Abrahama. Zniknię¬ cie ojca Quincy uznał za swoją największą klęskę, większą nawet niż śmierć Amandy i Elizabeth, głównie dlatego, że one były samodzielne. Ojciec zaś był całkowicie bezbronny i bezsilny, zdany na łaskę innych. Quincy powi¬ nien był lepiej zadbać o jego bezpieczeństwo. Wyrzuty sumienia powiększa¬ ły jeszcze jego ból. Czuł się jednocześnie bezsilny i wściekły. Pozbawiony wszelkich uczuć a jednak desperacko walczący o życie. Pokonany. Zdeterminowany. Niewia¬ rygodnie zły. Nieznośnie smutny. Naukowiec, który szukał powodu. Czło¬ wiek, który wiedział, że powód nie istnieje. http://www.beton-dekoracyjny.edu.pl - Zdaję sobie z tego sprawę. - Ile masz lat? - Trzydzieści dwa. - Mandy miała dwadzieścia cztery. - Tym bardziej nie należy przejmować się wiekiem. - Więc spotykacie się? Rainie westchnęła. - Spotykaliśmy się. Dawno temu. Jak jest teraz? Nie wiem. Oddaj mi przysługę i zapytaj go, kiedy wstanie. - Jak się poznaliście? - W ubiegłym roku. Sprawa Bakersville. - Och! - zareagowała Kimberly. - To była zła sprawa. - Można tak powiedzieć.
samo zrobią rodzice Melissy Avalon. No i zostają nam jeszcze wszystkie dzieciaki, które odniosły obrażenia, choć nikt nie został poważnie ranny. Ich rodziny pewnie podzielą się na dwa obozy. Jedni będą woleli jak najszybciej o wszystkim zapomnieć, a drudzy zmobilizują maksymalne środki i zaczną domagać się krwi. – Ale po co skarżyć biuro szeryfa? – zapytała z nachmurzoną miną Rainie. – Jesteśmy tak biedni, że większość policjantów pracuje ochotniczo. A jeśli już dostajemy jakieś pieniądze, Sprawdź Wypadek samochodowy. Ford explorer, mężczyzna z psem i słup telefoniczny. Samochód zabił człowieka i psa, ale słup mu nie ustąpił. - Prowadziła kobieta? - Tak, Amanda Jane Quincy. Po wypadku zapadła w śpiączkę. W zeszłym miesiącu jej rodzice zgodzili się na odłączenie aparatury. Mam przy sobie raport policyjny. 41 Amity zamknął oczy. - Jej ojciec jest agentem federalnym? - Proszą. - Mogłem się domyślić - mruknął i znowu ciężko westchnął. Wyjął z biurka notes z zeszłego roku i zaczął przerzucać kartki. Rainie zaczekała, aż dzięki notatkom odświeży sobie pamięć, i spytała: