Masz sto razy więcej kontaktów niż ja.

– Mówię tylko... – Narkomania, amputowane nogi i ręce. O tak, wojna to duża frajda dla młodych ludzi. – W jakim ty świecie żyjesz, Darren? Te strzelaniny ciągle się powtarzają! Jezu, ile ich już było! Wszyscy zamilkli. Gość przy barze z trudem nad sobą panował, żeby się nie uśmiechnąć. – Trzeba poczekać i zobaczyć, jak się sprawy potoczą – stwierdził krótko stary Darren. Edgar prychnął. – Jeśli w ogóle się potoczą. Bakersville nie ma już nawet szeryfa. Słyszałem, że teraz ta dziewczyna prowadzi śledztwo. – Lorraine Conner – powiedział nieznajomy. Barman zerknął na niego z zaciekawieniem. Edgar kiwnął głową. – Tak, zgadza się. Przejęła taką poważną sprawę, a Bóg mi świadkiem, że pełnoletnia jest od niedawna. – Sprowadzili też agenta FBI – uparcie podtrzymywał rozmowę mężczyzna przy barze. – Jakiegoś eksperta od szkolnych strzelanin. – FBI ma eksperta od szkolnych strzelanin? – po raz pierwszy odezwał się barman. Nieznajomy uśmiechnął się szeroko. – Ciekawe, co? – powiedział. – Dopiero się okaże, czy facet do czegoś się nadaje. Była ósma wieczorem. Na ulicach Bakersville zapadł już szary zmrok, który przyprawiał Rainie o smętny nastrój. http://www.bemowo-stomatolog.pl/media/ Wytarła się, wybrała luźne bawełniane rzeczy, po czym zdecydowała się wydać dwa tysiące dolarów na samolot. Firma wynajmująca samochody miał też niezły ubaw z jej kartą kredytową. Dzięki Bogu za American Express! Potem zaczęła się zastanawiać, jak prowadzić interesy na odległość. Była prywatnym detektywem, więc nie przeszkadzały jej żadne ograniczenia stanowe, chociaż w większości agencji stanowych musiałaby podawać numer licencji. Gdyby zechciała przejrzeć jakieś akta z terenu Wirginii, miałaby problemy. To był całkiem nowy problem, ale poradziła sobie z nim bez kłopotu. W Przeglądzie prywatnych detektywów odnalazła pewnego człowieka w Wirginii i zadzwoniła do niego. Podała mu numer licencji i wyjaśniła swoją sprawę. Uzgodnili, że będzie przekazywała informacje do detektywa Phila de Beersa, a on za standardową stawkę będzie organizował potrzebne jej kartoteki. Okazało się, że warto było wydać tysiąc sześćset dolarów na

Skierował wzrok na Rainie, która pochylała się nad Andrewsem. - Nie żyje - powiedziała cicho. Kimberly mocniej ścisnęła ojca za ramiona. A potem zaczęła płakać. Quincy kołysał córkę i głaskał po zakrwawionych włosach. - Już po wszystkim - powiedział do Kimberly, do Rainie. - Gra skończona. Ktoś zapukał głośno do drzwi. Sprawdź tego Ronalda Dawsona. Tak czy inaczej znajdziemy coś na niego. - Mamy w rękawie ostatniego asa - odezwała się Rainie. - Phil de Beers w Wirginii. Nadal śledzi Mary Olsen. Zastanów się. Ona jest sama. Zdradziła swoją najlepszą przyjaciółkę, ma bardzo małe poczucie własnej wartości, bo inaczej w ogóle nie wplątałaby się w ten bałagan. Prawdopodobnie wyciąga już rękę do tego człowieka. Z każdym dniem będzie coraz bardziej chciała zobaczyć się z nim osobiście. A kiedy to się stanie... - Chcę mieć zdjęcia - rzucił natychmiast Quincy. - Najlepsze, jakie de Beers może zrobić. Musimy zdobyć dokładniejszy rysopis. - On się potrafi świetnie maskować - zaprotestowała Kimberly. - Rysopisy, które mamy, w ogóle do siebie nie pasują. W jaki sposób pomoże nam trzeci? - On tylko wydaje się dobry w kamuflażu. Jest tak, ponieważ polegamy