Bolał ją brzuch, pomyślała o dziecku i o Bentzu. Kocham was, pomyślała i zobaczyła

– Dobrze się czujesz? Bentz wzruszył ramionami i z nieprzeniknioną miną obserwował kelnerkę, drobniutką Azjatkę z uśmiechem na twarzy i czarnymi włosami splecionymi w gruby warkocz. Przyniosła mu herbatę, wręczyła im karty dań. Hayes zamówił, nawet na nie nie patrząc. Wyczuwając jego napięcie, Bentz poprosił o to samo. Gdy kelnerka odeszła, Bentz spojrzał w oczy Hayesa i zrobiło mu się niedobrze. – Coś się stało. – Gdzie byłeś wczoraj wieczorem? – Co? Hayes nie odpowiedział, czekał. Zimne oczy patrzyły badawczo, dokoła ust pojawiły się zmarszczki. Wielkie dłonie obracały kruchą czarkę. – Byłem tu, w Los Angeles, w Culver City. W motelu. – O co chodzi, do cholery? – Ktoś może to potwierdzić? – Co? – Bentzowi coraz mniej podobała się ta rozmowa. Poczekał, aż młodziutki kelner postawi na ich stoliku miseczkę z sosem sojowym, i odpowiedział: – Nie wiem, wróciłem koło... Siódmej? Ósmej? Nie byłem na recepcji. – Urwał, spojrzał na, jak sądził, przyjaciela. – Co się stało? – Znasz Shane McIntyre, prawda? – To przyjaciółka Jennifer. Tak. Wiesz, że tak. – Widziałeś się z nią? http://www.avamed.com.pl nie liczył. No i jeszcze ta przepustka. Postanowił rozejrzeć się po okolicznych szpitalach. Jest szansa, że właściciel chevroleta ma jakiś związek ze szpitalem, przychodnią czy inną placówką medyczną. Chyba że naklejka należała do poprzedniego właściciela. Zawracał właśnie, jadąc przez ciche miasteczko, gdy rozdzwoniła się jego komórka. Odebrał, rzucił okiem na monitor: „Numer zastrzeżony”. – Bentz. – Cześć, Rick. – Usłyszał kobiecy głos, mgliście znajomy i przejmująco zimny. – Dzwoniłeś do mnie. Tu Lorraine. Lorraine Newell, przyrodnia siostra Jennifer. – Tak. Jestem w Los Angeles i pomyślałem sobie, że moglibyśmy się spotkać. – Nie pojmuję dlaczego.

Shana opadła na oparcie fotela i przyglądała się mężowi Jennifer. Nie słyszała, by miewał omamy, w każdym razie dopóki nie zaczęły się jego problemy. Kiedyś był najjaśniejszą gwiazdą na firmamencie miejscowej policji, ale potem jego gwiazda zgasła. Dzisiaj jednak odwiedził ją stary Bentz, przystojny i twardy. Pewnie trochę zużyty, lata nie mijają bez śladu, ale nadal bystry i zdeterminowany. Pełen pasji. Taki, w jakim zakochała się Jennifer. Sprawdź – Wzajemnie, palancie – mruknęła, ale zdawała sobie sprawę, że nie powinna siedzieć za kierownicą nie przy takim natężeniu ruchu, nie w jej stanie. Na najbliższym zjeździe skręciła w... Dobry Boże, gdzie ona właściwie jest? Na wsi? Nie poznawała tej okolicy, dziwiły ją domy rozsiane z rzadka wśród pól i zarośli. Była nie wiadomo gdzie, valium zaczynało działać. Mrużąc oczy od słońca, zerknęła w boczne lusterko. Zbliżał się do niej granatowy SUV. Ten sam, co poprzednio? Nie! Niemożliwe. Ziewnęła. Explorer trzymał się za nią, towarzyszył jej na wąskiej dwupasmówce, która wiodła ku wzgórzom przez pola uprawne. Czas zawrócić. Była już bardzo zmęczona.