Puścił go, spoglądając na niego z obawą. Bał się jego reakcji. Krystian otworzył szeroko swoje małe, niebieskie oczka, nie wierząc w to, co się przed chwilą stało. Jego najlepszy przyjaciel go pocałował…! - Kocham cię – powiedział Karol na odchodnym, odwracając się na pięcie i czym prędzej znikając z mieszkania chłopaka, zostawiając go z mętlikiem w głowie. Minęły dwa dni. Krystian przez ten czas nie widział się ze swoim przyjacielem. Ten wydawał się po prostu zapaść pod ziemię. Nie było go w domu, nie odbierał telefonów… No, po prostu zniknął! Przez to wszystko blondyn zaczął wyładowywać swoją frustrację w telefonach do księcia. Nie miał już, z kim porozmawiać. Zawsze wszystko mówił Karolowi, dlatego właśnie czuł się przytłoczony tym wyznaniem. Dla Krystiana Karol był jedynie przyjacielem. Nikim więcej. Nie mógł zostać jego księciem, bo nie łączyły ich takie relacje. No i co tu dużo mówić, książę musi być przystojny. Ale mimo wszystko blondynowi było żal przyjaciela. Bo przecież najlepiej wiedział jak nieprzyjemna jest nieodwzajemniona miłość. Książę także go nie kochał, ale były jakieś szanse, że zrobi to w najbliższej przyszłości. Przynajmniej tak uważał Krystian. A Karol… Cóż. Blondyn nigdy nie będzie w stanie traktować go inaczej niż przyjaciela z dzieciństwa. - No i tak to wygląda – zakończył opowiadanie swojej dramatycznej historii. http://www.aptekarskie.pl Michaił w każdej chwili spodziewał się przybycia swojej kuzynki. Od razu się domyślił, dokąd pójdzie i do kogo się zwróci. Nie mógł pozwolić, żeby zniweczyła jego plany. Gdy tylko przybył do pałacu Westlanda, uciął sobie dyskretną pogawędkę z kamerdynerem. - Dobry człowieku - mruknął - jeśli pewna młoda brunetka zawita tutaj, gdy będą gościem jego wysokości, trzeba ją bezzwłocznie zatrzymać. Nazywa się Rebecca Ward. To moja krewna. Powierzono mi opiekę nad nią po śmierci jej dziadka, tylko że... jakby tu rzec... cierpi na przypadłość, jest niespełna rozumu. - Przykro mi to słyszeć, wasza wysokość. - Być może zjawi się tu, bo zdołała umknąć służbie, która jej pilnuje. Jest zupełnie nieodpowiedzialna i gdyby zabłąkała się w mieście, moglibyśmy nigdy jej nie odnaleźć. Niestety, nie miałem sumienia oddać jej do domu dla obłąkanych. Kamerdyner pokiwał głową ze współczuciem.
- Interesujące ujęcie tematu, prawda? Mężczyzna, który stanął za nią, mówił po francusku z lekkim akcentem. Kontakt został nawiązany. - Tak. Malarka pokazała wielki talent. Mówiąc to, Bella upuściła muzealną broszurę. Gdy się po nią schylała, uważnie rozejrzała się wokół. Obok nich nie było nikogo, mogła więc mówić swobodnie. - Mam informacje. - Proszę mi je przekazać. Sprawdź dwoma psami na smyczy i jakiegoś wysokiego mężczyznę, który wydawał mu się znajomy. Zmrużył oczy, zastanawiając się chwilę, skąd mógł go znać. Aż go olśniło. On był razem z Adamem tamtej nocy, gdy poznał swojego księcia! Nie mogąc się powstrzymać, schylił się za krzakiem, przysuwając bliżej, aby dokładnie usłyszeć rozmowę. - Chodzi o tamten pocałunek – wydusił z siebie Filip. Krystian aż otworzył szerzej oczy, nastawiając bardziej ucha. Pocałunek?! Zdradził Adama!? A to niewdzięcznik! On, gdyby miał księcia, byłby mu wierny! Ale jakby na to inaczej spojrzeć, to Adam także zdradził tego blondyna… Zwilżył wargi, przysiadając na chodniku. Czyli Filip nie był takim dobrym kochankiem! Nie sprostał potrzebom księcia, skoro ten szukał sobie kogoś w klubie! Aż uśmiechnął się sam do siebie, ciesząc się, że to jego wybrał wtedy Adam.