schowka dwa batoniki Pay Day, po jednym dla każdego. Orzeszki

doktor Kosper. Skurwysyn! Co on tu robił?! Zresztą nieważne. Kosper wchodził właśnie „Pod Granatową Świnię", prawdopodobnie szukać Pavona. Nie mogło być lepiej: kobieta patrzyła na doktora, nie zwracała uwagi na... popatrzyła nagle w lusterko, jedno, drugie, a Pavon zastygł ponownie bez ruchu. Nie zobaczyła go, nie mogła - ale była ostrożniej sza i lepiej przygotowana, niż mógł się spodziewać. an43 348 Musiał podkraść się od lewej - swojej prawej - aby cały czas mieć na nią oko. Ale jeżeli tak zrobi, to suka może go zauważyć. Już raz jej nie docenił i drogo go to kosztowało. Nie popełni ponownie tego samego błędu. Na pewno zabezpieczyła swoje drzwi w samochodzie, nie jest głupia. Okna zamknięte. Ale czy pamiętała, by zamknąć drzwi pasażera po wyjściu lekarza? Cztery piwa w żołądku powiedziały mu, że jest tylko jeden sposób, by się przekonać. Ruszył naprzód pod takim kątem, by unikać pola widzenia lusterek. W ten sposób dotarł do samego auta. Zdecydowanie szarpnął za klamkę i drzwi cudownie się otworzyły Pavon płynnym ruchem http://www.akcesoria-bhp.com.pl do Gallaghera. Gallagher nie ufał komórkom; choć sam miał jedną, nigdy nie rozmawiał przez nią o interesach. Był tak ostrożny, że nie uznawał nawet telefonów bezprzewodowych. Pavon próbował mu wmówić, że ma taką bezpieczną komórkę, której sygnału nie można an43 314 przechwycić - ale Gallagher był niereformowalny w swoich dziwactwach. Tym razem Pavon cenił sobie tę ostrożność. Z Diazem na ogonie liczył się każdy drobiazg zwiększający szanse przeżycia. Jedynym pewnym wyjściem z sytuacji było zabicie Diaza i Milli Boone. Diaza, ponieważ to on stanowił bezpośrednie, poważne

- Dziękuję - powiedziała. - Za co? - Za pomoc. Sama nie zdołałaby tego zrobić. Ale kiedy Pavon zaczął bluzgać jadem, Diaz po prostu położył swoją dłoń na dłoni Milli i pomógł jej pociągnąć za spust. Dodał siły, odwagi i pewności. Zrobili to razem. Z Sprawdź ideologiczne: nałogi to słabość i rozkojarzenie, na które nie mógł sobie pozwalać. Podobało mu się życie w Meksyku. U matki w Stanach czuł się przytłoczony, osaczony jej emocjami. Nie odwiedzał jej zresztą za często; była zbytnio zajęta swoim życiem osobistym, szukaniem kolejnego męża. Ojciec Diaza był trzecim z kolei. Właściwie nie był pewien, czy rodzice w ogóle się pobrali. Jeżeli tak (w co wątpił), to na pewno nie w kościele: gdy Diaz wyjechał do ojca, ten miał już inną żonę i czworo dzieci. A przecież regularnie chodził do spowiedzi, an43 149 zawsze był na mszy, więc jego stosunki z kościołem musiały układać