– Dużo czasu spędza samotnie.

- Myślisz, że to sprawa osobista - powiedziała Rodman. Quincy popatrzył na nią. - Po co obcy człowiek miałby zadawać sobie tyle trudu? - Mamy inną strategią - odezwał się Montgomery. - Monitoring grobu. - Nie! - Quincy natychmiast poderwał się z krzesła. - To standardowa procedura... - zaczął Montgomery. - Pieprzyć procedurę! - powiedział chłodno Quincy. Już drugi raz w ostatnich dniach zmuszono go do przeklinania. - Chodzi o moją córkę! Nie będziecie jej wykorzystywać! Montgomery podniósł się ciężko. Oczy miał małe i ciemne. Przypominały oczy jakiegoś ptaka. Quincy zaczął się zastanawiać, czy on sam robił takie wrażenie na rodzinach ofiar. Czy jawił się nie jako człowiek, lecz jako drapieżnik spadający na swoją ofiarę. - Powiedziałeś, że Sanchez zasugerował, że wie, gdzie jest pochowana twoja córka - powiedział Montgomery. - Myliłem się. - Nie chrzań! On wie, a to znaczy, że nasz podejrzany obserwuje go od pewnego czasu. Na pewno już wie, że będziemy obserwowali twój dom. Jeśli więc zechce znaleźć się blisko ciebie... jeśli zechce się z ciebie pośmiać... - Nie chcę kamer na grobie córki! Nie pozwalam! http://www.activefood.pl Od tamtej pory Montgomery był jego wtyczką. Najpierw pomógł Andrewsowi poznać zasady i metody pracy biura. Co by się działo, gdyby jednemu z agentów groziło niebezpieczeństwo? Co by się działo, gdyby rodzinie agenta groziło niebezpieczeństwo? Jak szybko przejrzano by akta dawnych spraw? Co się działo, kiedy agent był podejrzany o popełnienie przestępstwa? Później Montgomery coraz bardziej zapadał się w to bagno. Zapoznał Amandę z Andrewsem, ukradł papier listowy Quincy'ego, wreszcie zaatakował Glendę, ponieważ jego nienawiść rosła, a on sam był już bliski szaleństwa. Dziewięć miesięcy wcześniej Montgomery przeszukał bazy danych więzień w stanie Oregon w poszukiwaniu odpowiedniego kandydata na ojca Rainie. Tak, Ronnie Dawson naprawdę istniał. We właściwym czasie trafił za kraty i we właściwym czasie został zwolniony warunkowo. Miał niecały

– Chusteczki higieniczne – podchwycił Walt. – Mogą zdziałać cuda! Chuck był najbliżej. Złapał za metalową gałkę i pociągnął mocno. Drzwi ani ruszyły. Uderzył w nieotwartą dłonią. Bez rezultatu. Wtedy sięgnął po broń. – Jezus Maria! – Rainie dopadła Chucka i zanim zdążył strzelić, wytrąciła mu pistolet z ręki. Czuła jak narasta w niej wściekłość. – Cholera jasna. Nigdy mi tego nie rób! Nie na miejscu przestępstwa, gdzie możesz zniszczyć dowody i nie w budynku, gdzie wszyscy Sprawdź jej matka, Kimberly była bardzo podobna do swojego ojca. I tak samo jak on nigdy niczego sie nie bała. Tym gorsze wydawały się napady niepokoju, które ją ostatnio dręczyły. Pamiętała, jak kiedyś z siostrą i z ojcem poszła do wesołego miasteczka. Miała osiem lat. Ona i Mandy były bardzo podekscytowane. Całe popołudnie tylko z tatą, poza tym cukrowa wata i tyle atrakcji. Ledwie mogły się pohamować. Musiały pojeździć na kolejce, karuzeli, diabelskim młynie. Zjadły po jabłku karmelkowym, po dwie porcje prażonej kukurydzy, wszystko to popijając zimną coca-colą. A kiedy naładowały się cukrem i kofeiną, postanowiły przycisnąć tatę, żeby kontynuować zabawę. Tylko że tata nie zwracał już na nie uwagi. Przyglądał się pewnemu mężczyźnie, który stał niedaleko, mężczyźnie w długim brudnym płaszczu.