Pożegnała prawnika i, zostawiwszy Danny’ego pod opieką Luke’a, udała się z powrotem

musisz podsuwać mu słuchawki. Nie, nie. Hej... – Jego głos nagle przeszedł na wyższe rejestry. – Cześć Murphy. Tak, dobry piesek. Bardzo dobry. A teraz daj mi mamusię. Daj mamusię... Saro, no nareszcie. Tak, tak, przywitałem się, ale to przecież tylko pies, na litość boską. Nie rozumie cudów techniki takich jak AT&T. Tak, oczywiście. Popiskuje teraz? Dlaczego? Co się stało? Co takiego? Naprawdę? – Sanders wydawał się zaskoczony, a potem w jakiś nieśmiały sposób zadowolony. – Murphy co rano chodzi po domu i mnie szuka? Tęskni za mną. Coś takiego. To naprawdę bystre stworzenie. W końcu zauważał, że Rainie i Quincy przypatrują mu się. Zaczerwienił się, jakby schwytano go na gorącym uczynku, pospiesznie się pożegnał i schował telefon. – Nowy pies – wymamrotał. – Moja żona... ma na jego punkcie zupełnego bzika. Wiecie, jak to jest. – Przełknął ślinę i wskazał na sąsiednie krzesła. – Usiądziecie? Mam trochę nowych wiadomości. Rainie od razu poczuła niepokój, ale zajęła miejsce przy czerwonym plastikowym stoliku i przedstawiła Quincy’ego. Panowie najwyraźniej znali się ze słyszenia, więc uścisk dłoni był tylko formalnością. – Co cię sprowadza do Bakersville? – zapytał Sanders, kiedy Quincy, nie zważając na dobre rady, zamiast steku z kurczaka zamówił sałatkę cesarską. Rainie pokręciła głową, dając mu do zrozumienia, że robi błąd i poprosiła o stek, tłuczone ziemniaki i podwójny sos. Nie jadła nic przez cały dzień, więc wolałaby raczej smażyć się w piekle niż ze wstydu przed dwoma facetami poprzestać na sałatce. Zastanawiała się właśnie, czy wciśnie w siebie jeszcze http://www.abc-medycyny.edu.pl odważni i dziecinnie zakochani w cesarzu. Trochę z tej miłości i na niego spłynęło. Kiedy bowiem po klęsce Wielkiej Armii, z krwią zmrożoną jak szampan doczołgał się do drzwi jakiegoś ukrytego w brzozach dworku, do życia przywracała go pani domu może nie piękna, ale zapatrzona w niego, jakby był samym Napoleonem. Przez wiele nocy ogrze- 60/86 wała go ciepłem własnego ciała, by na pożegnanie wylać za nim morze łez. Czy były to łzy miłości, czy rozczarowania Francją, a raczej Francuzami, którzy przyszli, pobarłożyli,

– Tak, tak. – Sanders zdecydowanie nie miał zamiaru dopuścić do sprawy FBI. Machnął ręką lekceważąco. – Jestem pewien, że poradzimy sobie. Już zgromadziliśmy mnóstwo dowodów. Na tym etapie dane z komputera będą tylko kropką nad i. – Nie mamy niczego, co wiązałoby Danny’ego z morderstwem Melissy Avalon – zauważyła Rainie. Sprawdź cztery oczy, przewielebny i Matwiej Bencjonowicz. Trzeba pamiętać i o tym, że smutny los, jaki spotkał obu wybrańców archijereja, pozbawił go zwykłej pewności siebie (a i kłótnia z córką duchową podziałała przygnębiająco), dlatego biskup więcej słuchał i na wszystko się zgadzał. Berdyczowski zaś, szczerze współczując pasterzowi, przeciwnie, wypowiadał się obficiej i z większym żarem niż zwykle. – Cóż my wciąż o skomplikowanych węzłach rozprawiamy? – mówił. – W rzeczy samej naplątane jest tu tak, że mózg się przewraca. Ale nie darmo ludzi mojego stanu mistrzami kruczków nazywają. My, sądownicy, jesteśmy mistrzami w zaplątywaniu kłębków i robieniu zakrętasów. Czasem taki węzełek uda się nam zadzierzgnąć, że niech się antyczny Gordios schowa. Ale za to i w rozplątywaniu takich kłębuszków nikt nam nie dorówna. Tak czy nie tak? – Tak – z tęskną miną potwierdził przewielebny, popatrując na drzwi, czy nie wraca Pelagia.