Eugenia przesłała Nickowi usmiech, jednoczesnie czuły i

Alex siegnał do kieszeni po papierosa. - Mówiłes, ¿e ona nie ¿yje. - To prawda... Zmarła dawno temu. Jaka szkoda, pomyslała. Tak bardzo byłaby mi teraz potrzebna. Tak jak i twoim dzieci, dodała w duchu. Lepiej idz do domu i zajmij sie nimi. Serce zabiło jej mocniej na mysl o małym Jamesie. Tak bardzo chciała go zobaczyc, przytulic, a jednak nie mogła sobie przypomniec jego małej twarzyczki. Piekna matka z ciebie, nie ma co. 92 Zrobiło jej sie dziwnie smutno, ale otrzasneła sie z przygnebienia. Lars wyjał kluczyk ze stacyjki i otworzył przed nia drzwi samochodu. W gara¿u unosił sie lekki zapach benzyny, oleju i kurzu. Lars podał jej reke i Marla wysiadła. Czuła sie niezrecznie, jakby nigdy przedtem nie pomagał jej wysiadac z samochodu. Bo niby czemu miałby jej pomagac? Pewnie zawsze sama prowadziła. - Dziekuje - mrukneła odruchowo i zobaczyła błysk zdumienia w jego szeroko rozstawionych oczach. http://www.abc-budownictwa.info.pl/media/ 376 - Nie, od jej brata, Montgomery'ego. - Walt podrapał sie po brodzie, zagladajac do stojacej na stoliku miseczki z orzeszkami. - Niezły numer. - Co z nim? - spytał Nick, czujac nagłe napiecie. Odkad przybył do San Francisco, ani razu nie widział swojego kuzyna. - Kawał lenia. Nie przepracował w ¿yciu ani jednego dnia. Próbował robic kariere w wojsku, ale mu nie wyszło. Ssał swojego starego a¿ do jego smierci, a potem ¿ył z całego sznureczka kobiet, łacznie z własna siostra. Jedna z jego byłych narzeczonych oskar¿yła go o przemoc, ale sprawa nie została wniesiona do sadu. Albo zmieniła zdanie, albo jej

Czy Alex, mimo usmiechu na twarzy, nie wyglada na przestraszonego? A mo¿e znowu ponosi ja wyobraznia? - Cudownie - powiedział nieco sarkastycznie. Marla zaczeła sie wahac. Mo¿e zanadto sie pospieszyła. Nagle poczuła sie chora i zmeczona. - A teraz - powiedział Alex - musze was po¿egnac. Mam Sprawdź Kylie przesuneła sie w dół i rozpieła zamek napietego na twardym wybrzuszeniu rozporka. Nie dam rady, myslała goraczkowo, ale dotkneła go palcami, przesuwajac dłon najpierw delikatnie, potem szybciej, a¿ usłyszała zduszony, gardłowy jek. Bo¿e, pomó¿ mi. Druga reke wsuneła pod materac, szukajac rewolweru. W koncu jej palce natrafiły na chłodny metal. - Tak... o tak, mała, a teraz ciagnij... - wyjeczał Monty i Kylie omal na niego nie zwymiotowała. - Zdejmij spodnie - powiedziała dr¿acym głosem. - Ty to zrób. Usłuchała, sciagajac je w dół obiema rekami. Lufa rewolweru obsuneła sie troche. Kylie poruszała sie tak, jakby