policzki, spływały w dół nosa.

słowa. Zaciskajac zeby, zszedł na dół i nalał sobie drinka. Jaka bedzie cena zaspokojenia jego ¿adzy? Rozbita rodzina? Rozwód? Dwoje dzieci rozdartych miedzy ojcem a matka? Marla nigdy nie zechce pojechac z nim do Oregonu, on zas nie był pewny, czy chciałby ¿yc gdziekolwiek indziej. Pragnał ja tylko całowac i dotykac jej ciała, czuc te sama niezwykła wiez, jaka połaczyła ich pietnascie lat temu. No i chciałbys te¿ odegrac sie na Aleksie, pokazac draniowi, przyznaj sie. Nie podoba ci sie sposób, w jaki on ja 275 traktuje. Nigdy nie pogodziłes sie te¿ naprawde z faktem, ¿e rzuciła ciebie dla brata. - Sukinsyn. - Wychylił zawartosc, szklanki jednym haustem, otarł usta wierzchem dłoni i ruszył z powrotem na góre. Bo¿e, jaki z niego głupiec. Stanał znowu na pietrze, patrzac w strone swojego pokoju, kiedy drzwi apartamentu otworzyły sie z cichym skrzypnieciem i Marla wyszła na korytarz. - Och! - cofneła sie troche, kładac reke na piersi i http://www.470er.pl Elektronicznie sterowana brama otworzyła sie z cichym szmerem i w miekkim swietle zmierzchu wielka posiadłosc zalsniła dziesiatkami okien. Stare rododendrony i azalie rosły wzdłu¿ kamiennych scie¿ek i schodów prowadzacych na próg wielkiego, ceglanego domu, który wydał sie Marli znajomy. - Pamietam to - wyszeptała ze łzami w oczach, czujac, ¿e zachowuje sie jak ostatnia idiotka. - Naprawde? - Alex usmiechnał sie szeroko, ale w jego oczach nie było ciepła, jakby nie bardzo w to wierzył. - Myslisz, ¿e mogłabym udawac? 91 - Nie, oczywiscie, ¿e nie. - Rozparty obok niej na tylnym siedzeniu Alex ujał ja natychmiast za reke i scisnał lekko.

pomyśli, gdy pozna okropną prawdę? Ból przeszłości, poczucie, że ją wykorzystano, i wstyd sprawiły, że znowu stanęły jej łzy w oczach. - Ale próbuję się nie bać. 117 Przysunął się, popatrzył jej prosto w oczy i ujął w dłonie jej twarz. - Wiem, co się stało - powiedział cicho. Och, Nevada, nie. Nie wiesz tego. Nie mógłbyś. Wzruszenie dławiło jej gardło. Wybuchnęła śmiechem, w Sprawdź zalazła mu za skóre. Jak ¿adna inna. Nawet teraz, po tylu latach, zmieniona po wypadku, natychmiast nim zawładneła. Do diabła. Czuł, ¿e sie tu dusi, jakby cierpiał na klaustrofobie. Rzucił kurtke na łó¿ko. Niewiele to pomogło, 257 podszedł wiec do okna i otworzył je na oscie¿, wpuszczajac do srodka chłodne listopadowe powietrze. Nad rozswietlonym miastem rozciagało sie czarne, bezgwiezdne niebo. Byc tak blisko niej -jak on to wytrzyma? Kiedy bedzie mógł stad wyjechac? Co sie tu, do cholery, dzieje? Spedził wiele godzin nad ksiegami firmy. Alex miał racje, Cahill Limited coraz głebiej toneło w morzu czerwonego