to pytanie do Rainie, jednocześnie patrząc na otwarte drzwi łazienki.

W granatowej koszuli polo wyglądał świetnie. Zastanawiała się, dlaczego częściej nie zdejmował marynarki. Dlaczego rano jej nie obudził? Mógłby choć przez chwilę pogłaskać ją po policzku i powiedzieć... cokolwiek. Niestety, za późno zorientowała się, że patrzył na nią. Ze zmieszania aż się zaczerwieniła. Szybko odwróciła wzrok, ani trochę nie czując się sobą. - Rainie? - zapytał łagodnie. - Eee, najmłodszy brat. Tak, przyjrzyjmy mu się bliżej. - Dlaczego Mickie? - Kimberly zmarszczyła brwi. - Wiek się nie zga¬ dza. Nasz facet jest znacznie starszy. - Wiek można udawać - powiedział Quincy, nadal patrząc na Rainie. Poza tym ludzie bardzo często błędnie oceniają wiek. Wystarczy ubrać goś¬ cia w dżinsy i podkoszulek, a powiedzą, że ma trochę ponad dwadzieścia lat. Ale gdy ten sam człowiek ubierze się w garnitur, większość powie, że jest trochę po trzydziestce. Fakt, zeznania świadków naocznych pozwalają łapa przestępców, ale można nimi manipulować. Może to robić zwłaszcza kto kto trochę o tym czytał. - Ale Mickie jest inżynierem - zaprotestowała Kimberly. - Jest kształcony, nie ma przeszłości kryminalnej. - Właśnie - powiedziała głośniej Rainie. - Człowiek, którego szukam! bzp-bartnik.pl/media/ – Już kończę. – Naprawdę? – Wsunęła ręce do tylnych kieszeni spodni i wbiła wzrok w chodnik. Czuła się najwyraźniej zażenowana i to go wzruszyło. – Miałem właśnie zamówić chińszczyznę – powiedział uprzejmie. – Masz ochotę? – Nie jestem specjalnie głodna. – Ja też nie, ale możemy razem poudawać. Weszła. Zaczął sprzątać z łóżka papiery. Pokój był tak mały, że tylko tam można było usiąść. Kiedy wciskał szare teczki do czarnej skórzanej torby, w której woził też komputer, Rainie wpatrywała się w ekran laptopa. – Szukasz No Lavy? – zapytała. – Tak. Większość dostawców Internetu prowadzi rejestry użytkowników, do których wpisuje się pseudonim i podstawowe informacje o sobie. Mnóstwo ludzi podaje te dane, więc pomyślałem, że sprawdzę. Niestety, nie mamy aż tyle szczęścia. Następny krok to zdobycie

żona. - Pierce? Quincy zamknął oczy. Starał się opanować. Nie powinien był robić czegoś takiego. - Elizabeth? 57 Sprawdź Sześć tygodni później Rainie siedziała zgarbiona przy biurku w swoim mieszkaniu, próbując ogarnąć swój budżet, ale tak naprawdę wpatrując się w telefon. Cholernik się nie odzywał. Nie dzwonił od wielu dni. Zaczynała już tego nienawidzić. Podniosła słuchawkę. - Co ty możesz wiedzieć, sygnale? Odłożyła słuchawkę. Wróciła do przeglądania pliku. Niestety, czynność ta ani trochę nie poprawiła jej nastroju. Quincy zapłacił jej. Krzyczała, wrzeszczała i robiła zamieszanie. Kiedy oboje uznali, że narobiła wystarczająco dużo hałasu, przyjęła czek. Musiała jeść, a poza tym nadeszło rozliczenie za przeloty po całym kraju. Firma Con¬ ner Investigations zaczęła przynosić zysk. Przez jakieś siedem dni. Potem Rainie znów zaczęła latać do Wirginii. Wmawiała sobie, że to dla jej własnego